Osiem w skali Beauforta - Kreta, południowy-wschód







Październikowy, wietrzny dzień. Południowo-wschodnie, "dzikie" wybrzeże Krety.

Na tę wyprawę załóżcie nieprzemakalne i nieprzewiewne kurtki - wściekle powieje morską bryzą! Przez ciężkie chmury przebije się czasem ostre słońce, które z pomiędzy ołowianych fal wydobędzie pokłady szafirowych wód.
W górach dopadnie nas deszcz, ale naszą uwagę zaprzątać będą: dzika przyroda oraz ostre zakręty z przepaściami i obłędnymi widokami na kobaltowe, sztormowe morze. Dosłownie tony chabrowo-turkusowych fal zmieszają się z ciężkim od deszczu niebem w kolorze indygo.

Zaczniemy od miasteczka Chora Sfakion, gdzie sztorm zmasakrował portowe knajpki. Kiedy dokładnie nasycimy już oczy widokiem wzburzonych fal, pojedziemy na zachód, wysoko w góry. Szutrowa droga skończy się niespodziewanie na podwórku przed drewnianą chatką. Jej właściciel, pochylony nad miską, golił będzie czarną, gęstą brodę lśniącą brzytwą. Uspokajająco-przepraszający gest ręką to jedyne na co nas będzie stać, gdy w pośpiechu wyjedziemy z podwórka uzbrojonego Górala.
Po drodze będzie nam dane podziwiać stada zarośniętych owiec, błąkających się nad urwiskami, oraz malownicze kapliczki i nieliczne domy przyklejone do skał i poszarpane wiatrem niskie, zdziczałe krzaki i kępy traw. Drzewa, wczepione korzeniami w niewielkie, brunatne wysepki ziemi, będą naszymi drogowskazami w tej opustoszałej krainie wiatru, słonej bryzy i skał.
Na zakończenie niesamowitego dnia popatrzymy z klifu na nieskończony błękit i zapragniemy przeżyć to wszystko jeszcze raz.






















































Kobieta z Magdalii
fot. Kobieta z Magdalii
Mój Fanpage na FB - zapraszam.




Komentarze