Trudne z Misiem początki

W ciągu kilku dni Misiek opanował cały dom. Został władcą swojego nowego „stada” i „terytorium”. To on wybierał sobie miejsce do odpoczynku, np.  kanapę, nasze łóżko w sypialni lub dywan. A niechby ktoś spróbował zająć jego miejsce! Warczał, szczekał, chciał nas gryźć. Do tego doszło nerwowe siusianie „w powietrze”. Gdy się bardzo cieszył lub czegoś bardzo wystraszył, kładł się na plecach i siusiał po mieszkaniu, po nas. Ten łagodny jak anioł piesek zamienił się również w groźnego i agresywnego ZWIERZA na spacerach. Szczekał na każdego napotkanego człowieka, kota czy psa. Później szczekanie przerodziło się w szybkie ataki. Gdy mijaliśmy na spacerze inne psy, mój Miś rzucał się na nie i od razu gryzł. Byłam zrozpaczona i zmęczona.

 Byłam tak zrezygnowana, że zaczęłam myśleć o tym by go odwieźć z powrotem na wieś. Domyślałam się jednak, że on już coś podobnego przeżył, że już go ktoś kiedyś wyrzucił ze swojego życia i nie chciałam mu tego ponownie fundować. Rozumiałam, że trzeba nad nim popracować tylko nie wiedziałam jak się do tego zabrać.

Pomocny okazał się Internet. Gdy zaczęłam szukać informacji o podobnie beznadziejnych psich przypadkach, okazało się, że mnóstwo osób ma problemy ze swoimi psiakami. Na różnych forach internetowych ludzie dzielą się radami jak wyeliminować dany problem. Swoje metody przedstawiają zwykli miłośnicy psów, weterynarze, behawioryści, zoopsychologowie. Cenne dla mnie okazały się polecane przez nich książki, zwłaszcza dwie: „Zapomniany język psów w praktyce” Jan Fennell oraz „Sygnały uspokajające” Turid Rugaas.

Małymi kroczkami zaczęłam pracę nad moim czworonogiem. Pierwszą rzeczą jaką udało mi się wyeliminować było siusianie z emocji. Okazało się, że wystarczy poświęcić psu więcej uwagi bawiąc się z nim i ucząc komend oraz nagradzać go smakołykami. Mój pies uczył się błyskawicznie a w jego oczach widziałam podziw, gdy w różnych miejscach domu czy na spacerze dostawał smakołyk jak tylko zrobił coś, co mi się spodobało.

Chyba stałam się dla niego nagle kimś w rodzaju bóstwa albo super czarodziejem! Wodził za mną wzrokiem i chodził przy mojej nodze czekając jakie mu wydam polecenie. Komendy „siad”, „waruj”, „zostań”, „na miejsce”, „do mnie” i (ulubione mojego męża) „zdechł pies” – szybko weszły w nasze codzienne życie. Nasz pies zaczął się BAAARDZO powili zmieniać, a ja odzyskiwałam władzę w stadzie....:)

Asia

skąd wziął się Miś? przeczytaj tutaj

Komentarze

  1. Zaserwowałabym chętnie moim rodzicom tego typu poradnik. Zwłaszcza taki, który zawierałby rady na ciągnięcie na spacerach i zjadanie w ich trakcie obrzydliwości wszelakich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam psa, ale myślę, że gdybym chciała jakiegoś zwierza przygarnąć, to na pewno czytałabym poradniki o wychowaniu ich. Asiu, czekam na następne wpisy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)