Matala w paski. Kreta Cz.1


                                   
                         
Matala tego dnia była dla mnie w paski. Ale… nie przyspieszajmy biegu zdarzeń! Przecież pierwszego dnia nie widziałam tam żadnych pasków. Pierwsza wizyta na tej ulubionej kiedyś przez hipisów plaży, przebiegła w atmosferze zachwytu pięknem zatoki. Szeroki i dość długi pas (nie pasek;) piasku-żwirku w objęcia biorą dwa skalne ramiona. Bardzo różniące się od siebie. Lewe ramię jest ciemnoszare i „obrośnięte” knajpkami, tawernami i pokrytymi liśćmi palmy restauracyjkami. Przy linii wody, w najszerszym miejscu, na białym tle, okraszonym kolorowymi kwiatkami, ktoś wymalował wielki napis – „Today is life, tomorrow never comes”. Cóż, Dzieci-Kwiaty:)


Prawe ramię natura stworzyła z jasnego, złotego w świetle słońca piaskowca, o wyraźnych, poziomych liniach, z mnóstwem wydrążonych, przez hipisów właśnie, grot skalnych, na różnych wysokościach.
Z oddali skała z otworami wygląda jak długi blok mieszkalny. Z obu stron kamienne ramiona łagodnie schodzą  do morza. Podczas pierwszego dnia napotykały tam łagodną taflę wody.
Nic nie mąciło błogiej ciszy wczesnego popołudnia. Schowana w cieniu, patrzyłam na W. siedzącego
w pełnym słońcu, bliżej wody i obserwowałam ludzi, którzy w upale wdrapywali się na „żółtą” skałę,
żeby zajrzeć do grot. Tego dnia ja również nie oparłam się chęci sprawdzenia jak żyli tutaj kiedyś ludzie
i zaatakowałam wnęki na „parterze”, od strony wody. Przepłynęłam najpierw do naturalnej jaskini a potem wdrapałam się na śliską skałę i stamtąd przeszłam do pierwszego pomieszczenia, które okazało się łazienko-pralnią – były tam wydrążone płytkie umywalki-wanny i otwory - tak, jakby miały tam być umieszczone krany. Skąd płynęła ew. słodka woda – pozostanie dla mnie tajemnicą. Nie chcąc iść dalej i zaglądać komuś, a szczególnie hipisom;) do sypialni, powściągnęłam ciekawość i opuściłam to miejsce również
drogą morską. Na lądzie, pozwalając słońcu wysysać kropelki wody z powierzchni mojej skóry,
patrzyłam jak prawie niezauważalna fala łagodnie głaskała drobny piasek przy brzegu.
Słońce było coraz niżej, złota do tej pory skała zapłonęła soczystą pomarańczą. Pomyślałam, że to bardzo prawdopodobne, że w czasach „wolnej miłości” wiele dzieci poczętych zostało na tej właśnie plaży;) Opuszczaliśmy to miejsce tęsknie oglądając się za siebie, z postanowieniem, że jeszcze tu wrócimy.
Nie wiedzieliśmy jak szybko.


Pomogła nam w tym pogoda. Następnego ranka, w Eloundzie, na wschodzie Krety, na bezchmurnym dotąd niebie pojawiły się skłębione, ciężkie, burzowe chmury. Przeczuwając kąpiel w deszczu, postanowiliśmy uciec przeznaczeniu. Nie bez wątpliwości pojechaliśmy wprost w największą nawałnicę, po drodze, w nagrodę, napotykając piękną tęczę. W samym środku burzy mięliśmy chwile zwątpienia czy kiedykolwiek ujrzymy jeszcze choć skrawek błękitu. Dzielnie i z determinacją jechaliśmy jednak dalej – cel został już obrany. Mniej więcej w połowie wyspy, na drodze z Heraklionu do Mires, chmury popędzane wiatrem rozpłynęły się tak szybko, jak się pojawiły. Na lśniącym świeżym, jeszcze mokrym błękitem niebie pozostały tylko niewinne, lekko zdziwione baranki a słońce świeciło dzikim, poburzowym blaskiem. W to nam graj! Zwyciężyliśmy nawałnicę i znaleźliśmy się po jasnej stronie mocy:)

                                                        Koniec części pierwszej.
                                                        Czytaj część drugą
                                                                             

                                                                                               Kobieta z Magdalii

               
fot. Kobieta z Magdalii
http://www.travelcenter.pl/                                              

Komentarze

  1. Zastanawiam się czy w dzisiejszych czasach są jeszcze prawdziwi hipisi?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No pewnie paski będą w to be continued ... ;-) Ostańce z nami :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Paski, paski, jakie paski?:) Może część druga coś wyjaśni:)Ostańcie z nami, jako rzecze Gosia;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)