Matala w paski. Kreta Cz.2

                          
Jak wspomniałam – cel został już wcześniej obrany – a kto dotarł do pełnego owocowo-warzywnych bazarów, tętniącego rolniczym życiem Mires, nie może nie pojechać trochę dalej na południe – do Matali!

Czytaj część pierwszą

Pogoda jest zmienna i nawet ta pozornie zła może przynieść nieoczekiwanie miłe niespodzianki. Morze jest piękne w każdej postaci ale najbardziej refleksyjne i budzące respekt jest wtedy, kiedy spienione fale biegną w sztafecie do brzegu i - mijając tę już powracającą - potężnieją. Wcześniejsza burza sprawiła, że woda w morzu libijskim wrzała! To piękne, rozszalałe, niespodziewanie inne oblicze Matali zawdzięczaliśmy wietrzno-podeszczowej pogodzie. Wielkie fale z hukiem przewalały się przez zatokę. Nie było śladu po łagodnej tafli i spokojnych wodach, w których pływałam parę dni wcześniej. Skała, na którą wtedy weszłam, zaglądając do groty -„łazienki” była teraz regularnie zalewana białą pianą szalonych fal. Woda w zderzeniu z kamieniem rozpryskiwała się na tysiące „mikrokropelek”, a z naturalnej jaskini obok, co jakiś czas, wybuchał gejzer wodnej mgły. Nasza radość i oszołomienie tym spektaklem były wielkie. Zabawa w pozwalanie wodzie na omiatanie stóp, nóg a potem (jak szaleć, to szaleć!) sukienki i spodenek mogłaby nie mieć końca. Zarzuciliśmy ją jednak szybko, zaraz po tym jak jedna z potężnych fal ściągnęła mi w jednej sekundzie buta i z sykiem wciągnęła go w morskie odmęty. Opłakiwanie sandała sprawiło, że poczułam nagły głód i czym prędzej udaliśmy się na obiad do pobliskiej tawerny.


 I to właśnie tego dnia Matala była dla mnie w paski:) W paski były skały. I w paski morze. Najpierw warstwa biało-szaro-czarnego piasku; morskiej pianki; pasek spienionej grzywy załamującej się wielkiej fali; półprzezroczysta czysta zieleń kolejnej, ścigającej ją, dopiero w natarciu; szmaragd jeszcze nie spiętrzonej toni; głęboki granat głębiny; horyzont; linia gór; chmury; błękit nieba. Te stworzone przez naturę linie były dla mnie na dodatek pionowe, ponieważ patrzyłam na nie leżąc na boku. Prawym. Na plaży. Udana sjesta:)

Pomimo naprawdę dużych fal i czerwonej flagi groźnie trzepoczącej na wietrze, mnóstwo ludzi, w tym także dzieci(!) oddawało się kąpieli w nieprzyjacielskich wodach. My również ścigaliśmy się z falami – jedynie na brzegu. Siła wody była jednak tak potężna, że w pewnym momencie zobaczyłam tylko końce palców u stóp W. :)- reszta znalazła się pod wodą.


Czas biegnie szybko i znowu słońce zniżało się ku zachodowi. Wiatr wiał teraz w stronę morza i rozczesywał przezroczyste czubki fal , tworząc pióropusze z białej piany. Wyspa Paximadia, w południe ledwie widoczny cień daleko od brzegu, teraz potężniała i z każdą chwilą przybywało jej grozy - była coraz bliżej.  Ubywało światła i jej kontury ostro rysowały się na horyzoncie. Plaża błyszczała w słońcu jak świeżo wyszorowany miedziany rondel. Skały skąpane były w starym złocie zachodzącego słońca. Trzeba jechać…jeszcze tu kiedyś wrócimy!



P.S. Chcę się z Wami podzielić czymś jeszcze - „dzień w paski” był dniem cudów:
1. Najpierw, rano, na monotonne do tej pory śniadania, w naszym hotelu w Eloundzie pojawiły się, wyczekiwane przez W. od tygodnia, kiełbaski(!);)
2. Potem zaskoczyła nas tęcza a pogoda zmieniła się diametralnie, z chwili na chwilę.
3. Mój but został jednak cudownie uratowany z kipieli(!!!:)) – znalazła i przyniosła mi go miła Angielka.
4. Szukając znaczków, których nigdzie nie było, znalazłam i kupiłam (!!!) w Matali pierścionek
z kolorowymi kamieniami, który „chodził za mną” od pobytu na Lanzarote a w Polsce nie mogłam podobnego znaleźć i już traciłam nadzieję;)
5. Było pewnie jeszcze kilka innych cudów, które przeoczyłam:)


             

                                                                                  Kobieta z Magdalii

fot. Kobieta z Magdalii
http://www.travelcenter.pl/

Komentarze

  1. Na poczatku myślałam, że te zdjęcia to obrazy. Cudne. A jeśli chodzi o cuda, zachwyciłaś mnie sposobem ich wyszukiwania. Muszę spróbować znaleźć jakieś na co dzień. https://paulinacichon.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)