Puree z dyni


Późna jesień to czas, kiedy bardzo się smucę końcem sezonu na najwspanialsze, czerwone i aromatyczne pomidory. Tuż po zamknięciu w słoiki rozmaitych pomidorowych przetworów, wypełniam lukę dynią :) Uwielbiam dynię. Flirt z nią zaczęłam dopiero kilka lat temu, jeszcze niedawno nie była w Polsce aż tak popularna, a ja podchodziłam do niej podejrzliwie. Teraz po prostu nie mogę sobie wyobrazić jak wiele traciłam. Kupuję dynie, gdy tylko się pojawią, wykorzystuję na bieżąco, a to co zostanie wekuję lub zamrażam. Podstawą większości moich dyniowych przepisów jest puree z dyni, które przygotowuję na dwa sposoby. W pierwszym przypadku kroję dynię na spore kawały, myję, i wycinam włókna z nasionami (skóra zostaje). Kawałki układam na blaszce do pieczenia (wyścielonej papierem do pieczenia) i wstawiam do piekarnika nagrzanego do ok.190C. W zależności od wielkości kawałków piekę od 20 do 40 minut – dynia jest gotowa kiedy zmięknie. Wówczas wydrążam miąższ łyżką – chodzi tylko o oddzielenie od grubej skóry – skórę wyrzucam, a miąższ przekładam do blendera, dodaję odrobinę przegotowanej wody - tylko tyle, by robot zmiksował dynię na gładkie puree.

W drugim przypadku dynię okrawam z grubej skóry, wycinam włókna z nasionami, kroję w kostkę mniej więcej 5x5cm i wkładam do garnka. Zalewam niewielką ilością wody i gotuję aż całość zmięknie i da się rozgnieść tłuczkiem do ziemniaków. Ten rodzaj puree jest dużo bardziej wodnisty – można oczywiście gotować dłużej i wodę odparować, ale ja z tego robię głównie zupy, więc dodatkowa woda jest plusem. Puree z dyni można przechowywać kilka dni w lodówce i mrozić (na pewno do 2 miesięcy).

Małgorzata Głowacka
Blog „DesperateHousewife”
fot. Gosia

Wszystkie przepisy z bloga DesperateHousewife, prezentowane na Kobietnik.pl, są autorstwa Małgosi (chyba, że zaznaczono inaczej).

Komentarze

  1. wyglądają na warte wypróbowania, czekam na więcej! :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)