Julia Bąkowska oraz Patrycja Szymichowska – przyjaciółki i wspólniczki, biało-czarne rewolucjonistki postrzegania otoczenia noworodka. Ich firma jest rówieśniczką mojego syna, dlatego ze szczególnym zainteresowaniem śledzę ich rozwój. Wystarczył niespełna rok, by ich produkty dla najmłodszych dzieci trafiły do największych sieciowych sklepów, do najważniejszych miejsc zakupowych w sieci, na targi i do wielu mediów, zachwyconych nowatorstwem i odwagą. Dziś w kobietniku mówią o swoim biznesowym dziecku – white&black.
1. Wyłącznie biało-czarne przedmioty codziennego użytku dla najmłodszych dzieci: pościel, poduchy, ochraniacze na łóżeczko, kocyki, zabawki. Trochę czerwonych akcentów. Czy świat bieli i czerni może nie być nudny?
My raczej uważamy, że świat pasteli jest nudny i ciągle taki sam :). W naszym projekcie nie chodzi o to, czy się to dorosłemu/rodzicowi podoba, czy też nie, ani o to, czy jest to nudne, ale tylko i wyłącznie o dobro i pożytek dla rozwoju dziecka. Te barwy mają pomagać i stymulować przede wszystkim, dopiero potem mogą się podobać.
2. Co mały człowiek zyska dzięki Waszym produktom?
Przede wszystkim dzięki tym przedmiotom jego mózg trenuje już w okresie, w którym normalnie dla dziecka niewiele się wydarza, gdyż maluch przede wszystkim je, śpi i odpoczywa. Nasze produkty towarzyszą mu w tych czynnościach. Poprzez stymulację mózgu od tak wczesnego okresu rozwijamy szybciej dziecko intelektualnie i psychoruchowo. Dzieci po biało-czarnej stymulacji zaczynają szybciej ćwiczyć chwyt, siad oraz podpór, wchodzą w interakcję z otaczającym światem, przede wszystkim z rodzicem, łatwiej zaczynają głużyć i sprawniej się rozwijają na ogólnym poziomie.
3. Czy za konceptem white&black stoi wiedza i nauka, czy to sprytny pomysł na biznes?
Oczywiście cała baza do stworzenia firmy rozpoczęła się od poznania teorii stymulacji biało-czarnej. Jej zalety znane i zbadane są w USA już od wczesnych lat osiemdziesiątych, tymczasem nadal pomija się je w Polsce. Cały projekt był konsultowany i projektowany ze znakomitymi specjalistami: psychologami, neurologami, okulistami, położnymi, a nawet oligofrenopedagogami i fizjoterapeutami. Poparcie dla projektu tylko niektórych z tych osób można poznać na naszej stronie firmowej www.whiteandblack.pl, gdzie wyrazili swoje opinie.
4. Skąd czerpiecie pomysły na kolejne produkty?
Tak naprawdę „ z głowy” :). Głowy są trzy – dwie nasze oraz trzecia - naszej projektantki Maji Ratyńskiej. Oczywiście wcześniej rozpytujemy mamy oraz ojców, co jeszcze przydałoby się im w codziennej pielęgnacji oraz wychowywaniu noworodka. Pytamy też o sugestie położne i lekarzy. Wiele naszych pomysłów czeka cierpliwie w szafie na realizację, musimy jednak dzielić proces produkcyjny na etapy.
5. Czy każdy rodzic może narysować po prostu biało-czarne wzroki i jego dziecko będzie się lepiej rozwijać?
Oczywiście, tak! Co prawda nasze wzory są konsultowane ze specjalistami, dlatego każdy, nawet najdrobniejszy szczegół jest zaprojektowany w taki sposób, żeby był widoczny dla dziecka i prawidłowo stymulował rozwój, jednak z całego serca zachęcamy rodziców do wykonywania podobnych zabawek samemu. Można, na przykład, pomalować sufit nad łóżeczkiem w biało- czarne pasy, byle nie za szerokie.
6. Podobno na horyzoncie doktorat na temat stymulowania maluchów kontrastami?
P.S. Rzeczywiście taka propozycja się pojawiła, z czego oczywiście bardzo się cieszę. Co prawda na razie, z powodu natłoku obowiązków firmowych, odłożyłam ten plan na później, ale myślę, że czas najwyższy się tym zająć.
7. Nie byłoby łatwiej prowadzić biznesu pastelowego niż edukować i przełamywać schematy?
Na pewno byłaby to łatwiejsza i bardziej owocna droga, ale gdybyśmy miały robić zwykłą firmę z akcesoriami dla dzieci, to na pewno byśmy jej nie zrobiły. To biało- czarna idea nas zaraziła i zafascynowała. Tylko dlatego to zrobiłyśmy.
8. Pojawiają się krytyczne głosy, że współczesne pomysły dotyczące rozwoju maluchów są tworzone tylko po to, żeby zarobić na rodzicach. Przecież kiedyś dzieci nie miały zabawek edukacyjnych a wyrastały na ludzi…
Oczywiście każdy projekt spotka się z uznaniem oraz krytyką. Jesteśmy na to przygotowane, nie przejmujemy się, a co więcej, nikogo nie chcemy przekonywać na siłę. Wcześniej czytano przy świecach, a dzisiaj mamy żarówkę. To zależy od predyspozycji rodzica i jego otwartości. My poprawiamy to, co już istnieje, usprawniamy rozwój malucha. Czy ktoś zechce z tego skorzystać, w imię dobra dziecka, czy też nie uważa by było to istotne, to indywidualny wybór.
9. Kto szyje produkty white&black?
Nawiązałyśmy współpracę z bardzo zaufanym i cenionym wykonawcą. Wszystkie nasze produkty są ręcznie szyte i starannie dopracowywane.
10. Czy macie atesty, które gwarantują bezpieczeństwo dzieci?
Bez tego byśmy nie startowały. Nasze tkaniny, podobnie jak barwniki wzorów, posiadają atest bezpieczny dla dziecka. Dodatkowo wykonywane są w 100% z bawełny i, jak już wspomniałam, szyte ręcznie. Zależy nam na wysokiej jakości ze względu na dbałość o dobro dziecka.
11. Podobno wszystkiemu winna jest Zuzia?
P.S. Julia usłyszała o teorii w szkole rodzenia, do której uczęszczała będąc w ciąży. Kiedy przyszła z tym do mnie, uznałam, że pomysł jest genialny zwłaszcza, że sama jestem psychologiem i teoria była mi znana od dawna. Dodatkowo projekt potrzebował „inwestora” a ja postanowiłam zainwestować swoje oszczędności.
12. Jak wyglądało Wasze życie przed biało-czarną rewolucją?
P.S. Każda z nas czymś się zajmowała. Julia była trenerem szkoleń biznesowych, ja zajmowałam się prowadzeniem knajpy w Sopocie. Obie uznałyśmy, że czas zrobić coś na własną rękę, tym bardziej, że pomysł na firmę był rewelacyjny i rewolucyjny.
13. Nie bałyście się ryzyka samodzielności? Dwie młode laski w świecie biznesu?
Nigdy się nad tym nawet chwili nie zastanawiałyśmy. Po prostu robiłyśmy to, co aktualnie było do zrobienia. Działałyśmy naprzód, bez oglądania się za siebie. Muszę też przyznać, że nigdy nie spotkałyśmy się z jakimś przejawem wrogości czy ostrą krytyką.
14. Jakie największe wyzwania stoją przed kobietą, która chce zacząć swój biznes?
J.B. Najgorsze chyba jest to, że trzeba umieć przejść z pensji zarobionej u pracodawcy na pieniądze, które od teraz zarabiam sama. Na początku jest sporo inwestycji i praktycznie wszystko, co wpływa, trzeba lokować dalej. Nie ma miejsca na prywatne potrzeby i tak naprawdę, bez wsparcia najbliższych jest bardzo ciężko. My miałyśmy to szczęście, że od samego początku mamy osoby, które nam gorliwie kibicują.
15. Co jest Waszym bestsellerem?
Największą popularnością cieszy się mata edukacyjna, na której znajdują się wszystkie nasze wzory. Jest bardzo praktyczna dla mamy, bo można z niej korzystać w domu, jak również w podróżach, tych małych i dużych :). Teraz jednak po rozszerzeniu linii o zabawki widzimy, że na to czekali rodzice.
16. Czy szykujecie jakieś specjalne nowości na okres przedświąteczny?
Tak, mamy mały plan na coś zupełnie specjalnego. Nie możemy tego jednak zdradzić dzisiaj :).
17. Nie boicie się plagiatów? Na rynku pojawiły się książeczki i podobne do Waszych maty i kocyki? Jak radzicie sobie z naśladowcami?
Konkurencja nas motywuje i nie przeraża. Nasz projekt jest naprawdę porządnie dopracowany i jesteśmy go bardzo pewne. Wiadomo, że pojawią się z czasem naśladowcy, ale takie są prawa rynku. Poza tym byłyśmy pierwsze i wszystko mamy zastrzeżone i opatentowane, tak więc identyczne do nas na pewno się nie ukażą.
18. Jak wyobrażacie sobie siebie i swoją firmę za 5-10 lat?
Chciałybyśmy być firmą, która cieszy się opinią jednej z najlepiej zaspokajających potrzeby dziecka i rodzica. Nie chciałybyśmy nigdy zmienić profilu i zawsze robić wszystko zgodnie z misją przynoszenia największych korzyści dla rozwoju maluchów.
I tylko tego nam życzcie :)
Zatem tego właśnie życzymy :)
Gratuluję pomysłu i odwagi:) Oglądałam kiedyś program o rozwoju dziecka i właśnie zaskoczyło mnie zdanie, że noworodek najpierw dostrzega biel i czerń - ciekawe.
OdpowiedzUsuńciekawy pomysł, ale jestem przeciwniczką wszelkich skrajności:) dlatego swoje dziecko wychowałam w kolorowym świecie i wcale tego nie żałuję..co jakiś czas pojawiają się nowe badania i nagle za 20 lat może się okazać, że noworodek jednak najpierw dostrzega zieleń...co wtedy?
OdpowiedzUsuńto tak jak z układaniem dziecka do snu na brzuchu - raz zalecają, a za jakiś czas okazuje się to niewskazane:)
Z tymi kolorami pewnie chodziło bardziej o kontrast. Z rozwojem dziecka wiadomo, że nie można dać się zwariować ale... popieram ludzi, którzy mają niebanalne pomysły i siłę do ich realizacji:)
OdpowiedzUsuńpamiętam, że o teorii kontrastów głośno było już, kiedy na świat przychodziła moja córcia (prawie 6 lat temu). Ale wtedy najgłośniej mółwiło się o ogromnym znaczeniu czerwieni dodanej do czarnego i białego. Miałyśmy książeczką z materiału z takimi właśnie stronami (ksiązeczka mogła byc także ochraniaczem na łóżeczko. Jedna strona była w wersji dla noworodka B&W i czerwień; druga dla starszego dziecka- lusterko, szeleszczące, dzwoniące, piszczące elementy itd.) Zalecano także, aby mama raz na jakiś czasami malowała sobie usta intensywnie czerwoną pomadką i robiła miny, przesadnie artykułowała głoski, uśmiechała się z takim makijażem.
OdpowiedzUsuńWywiad świetny, a dziewczynom życzę powodzenia
Jestem zaskoczona... takimi cudnymi rzeczami dla maluszka, nie pstrokatymi i wielokolorowymi tylko z gustem i pięknem
OdpowiedzUsuńAga!Dumna jestem wielce!Superowa ta strona!I wywiad!
OdpowiedzUsuńA W&B I love całą sobą i fankuję bardzo!