Namiętnie piję herbatę. W dużych ilościach i najchętniej
zieloną. Ostatnio wspierać zaczynają ją biała i czerwona. Lubię też dziwne smaki tego
trunku. Mogłabym rozkoszować się nawet herbatą szałwiową lub o smaku wędzonej
trawy (o ile taki istnieje;). Oczywiście bez białego cukru. W
zimowe wieczory i nawet w największe upały (zaleta picia ciepłych
płynów w gorące dni – po nich pocimy się a pot…schładza organizm – genialne:).
Z kolei po kawę (zazwyczaj białą lub cappuccino) sięgam
średnio raz na dwa, trzy tygodnie. I to nie dla właściwości pobudzających, ale
dla smaku (z mlekiem i brązowym cukrem może smakować naprawdę nieźle),
towarzystwa (ploteczki przy kawie bywają cudowne) a najbardziej dla samej
pianki. Gęsta, gruba, kremowa i „nabąbelkowana” powietrzem jest jak deser.
Dodatkowo oko cieszą wzorki, które można zrobić na jej powierzchni łyżeczką.
Ciemny brąz pobudzającego napoju wydobyty spod śnieżnej bieli śmietanki tworzy
beżowe fantazyjne kompozycje.
W kraju, na hasło „kawa czy herbata?”, w 90% przypadków, mój
odzew to „herbata”. Sytuacja natomiast, zaskakująco nawet dla mnie samej,
zmienia się podczas podróży. Nie, nie mogę powiedzieć, że zmieniam się w zwierzę kawowe,
ale za granicą ten napój kusi mnie o wiele częściej niż w Polsce. I to, o
zgrozo(!), bez pianki! Zastanawiając się nad tym niezwykłym zjawiskiem,
postanowiłam zasięgnąć języka u W.,
który pije kawę, a szczególnie espresso, namiętnie, kilka razy dziennie, a sposób, w
jaki zostanie zrobiona, jest dla niego niezwykle ważny.
Arabica;
ma mniej kofeiny
jest delikatna
bardziej aromatyczna
łagodniejsza dla żołądka
ma mniej kofeiny
jest delikatna
bardziej aromatyczna
łagodniejsza dla żołądka
Robusta;
więcej kofeiny
mocny, cierpki smak (przez co może być mniej smaczna)
bardziej podrażnia żołądek
Gatunków arabiki i robusty jest wiele. Wiele jest również niezwykłych miejsc,
w których się je uprawia - Brazylia, Kolumbia, Wietnam czy Wybrzeże Kości Słoniowej to tylko niektóre z nich.
Bardzo ważne są również ekspresy, z których wypływa energetyzująca i tak wielu do życia potrzebna kawa.
Ekspresy:
więcej kofeiny
mocny, cierpki smak (przez co może być mniej smaczna)
bardziej podrażnia żołądek
Gatunków arabiki i robusty jest wiele. Wiele jest również niezwykłych miejsc,
w których się je uprawia - Brazylia, Kolumbia, Wietnam czy Wybrzeże Kości Słoniowej to tylko niektóre z nich.
Bardzo ważne są również ekspresy, z których wypływa energetyzująca i tak wielu do życia potrzebna kawa.
Ekspresy:
Dla laika dobry ekspres to taki,
który robi dobrą kawę. Sprawa jest
jednak o wiele bardziej skomplikowana, gdy kawę z ekspresu ocenia jej
smakosz. Kawa jest oglądana, wąchana i wreszcie
smakowana. Najłatwiej dobry ekspres poznaje się poprzez zamówienie espresso –
tutaj od razu widać czy crema (delikatna, orzechowej barwy pianka, powstała z samej kawy) jest
wystarczająco gruba i gęsta. Na cremie najlepszego espresso kryształki cukru
powinny utrzymać się kilka sekund.
Żeby uzyskać taki efekt, ekspres trzeba dobrze ustawić. Najpierw kawę mielimy (odpowiednia grubość
zmielenia ma duży wpływ na jakość trunku), potem ładujemy zmieloną do kolby
ekspresu, ubijamy, ustawiamy odpowiedni czas (ok. 25 sekund dla espresso) na przejście przez kolbę gorącej (ok. 90 stopni) wody pod ciśnieniem.
Najlepsze są ekpresy kolbowe, bez młynka, ponieważ w młynkach często wycierają
się żarna, co powoduje gorsze mielenie ziaren, a to z kolei wpływa na gorszy
smak kawy.
Obserwacje z podróży:
Portugalia – Madera
Najsmaczniejsza i najlepiej robiona kawa z jaką spotkaliśmy się za granicą, była
w Portugalii (dokładnie na Maderze). Bardzo dobre ekspresy wstawiane
są tam nawet na stacjach benzynowych, w małych wioskach przy bocznych drogach, na końcu świata. W górach, na małą „bica” – portugalskie espresso, wpadają rolnicy w kaloszach i kufajkach, uprawiający
okoliczne pola, zawieszone na stromych zboczach. Ogólnie na Maderze pije się
małe kawy bardzo często: rano, w drodze do pracy, ze słodką bułeczką i świeżą
gazetą; po obiedzie, lub przed nim; dla
towarzystwa; na dłuższe posiedzenia i w przelocie. Czyli podobnie jak w Polsce,
z tą jedynie różnicą, że u nich pije się prawie wyłącznie espresso, podczas kiedy u nas
więcej cappuccino, białej, małej czarnej czy cafe latte. Na Maderze wystarczy
podejść do baru i rzucić krótkie „bica” i już za chwil kilka ma się przed sobą
pyszny, czarny jak smoła, aromatyczny i energetyzujący napój, do którego
przebijamy się poprzez gęstą i grubą, czyli idealną, cremę. Mmm:) Barman rzuca nam przy tym krótkie spojrzenie pełne uznania - w końcu nie zawsze przyjezdni wiedzą co jest naprawdę dobre;)
Na hiszpańskich wyspach kawa jest zazwyczaj dobra i mocna. Hiszpanie lubią nam
ją podawać z sobie tylko właściwym władczym usadzeniem
w miejscu. Już tłumaczę o co chodzi: często w ferworze i natłoku barowych
zamówień i zdarzeń, potrafią nam bez słów pokazać, gdzie to nasze miejsce jest
- zazwyczaj na końcu kolejki. A nasze
próby przypomnienia o zamówieniu, na które czekamy już jakiś (czyt. dłuższy) czas, spotykają
się często z ekspresyjnym wyrzuceniem w powietrze
rąk, połączonym z fuknięciem i przewróceniem oczami. Hmm, czekamy zatem, bo
często warto. Oczywiście hiszpańskie knajpki mają wiele uroku, artyzmu i
pozornego nieładu. A wszystko to składa się na miejsca, w których chce się przebywać.
Jeżeli jeszcze dodamy to tego widoczną zza okna przystań jachtową, spektakularny widok z
klifu na morze lub na brukowaną wąską uliczkę starego miasteczka, skąpaną w
słońcu południa, to przyznacie, że nawet długi czas oczekiwania na małą czarną
jest więcej niż do zniesienia.
Najbardziej rozczarowujące espresso i czarną kawę zdarzyło się nam pić na
Krecie. Grecy mają świetne, klimatyczne knajpki „dla tubylców” (stare, częściowo
połamane krzesła i odrapane stoły - każdy z innej parafii, na ścianach wyblakłe, ale bardzo ciekawe
zdjęcia danej miejscowości lub jej mieszkańców, sprzed lat) i podają tam kawę z
sercem na dłoni. Jednak, niestety, na ogół nie potrafią jej robić. Ekspresy są
źle ustawione lub bardzo stare. Często też kawa zalewana jest wprost z czajnika
elektrycznego. Jest wtedy wodnista i fusiasta;) Tylko z grzeczności i
zafascynowania zabytkowym wnętrzem i wiekowym właścicielem, uśmiechamy się znad
parującej zawartości filiżanki. Bywalcami takich miejsc są zazwyczaj mężczyźni.
Średnia wieku około - 70-ki. Barwne osobowości. Charakterystyczne, spalone
słońcem i poorane zmarszczkami twarze. Marynarki
pamiętające lata 60-te ubiegłego wieku i partyjka kart lub szachów okraszone
raki, ouzo i drobnymi przekąskami - czyli leniwe popołudnie prawdziwego Greka.
Taaak, cudownie jest pić kawę w obcym kraju. Ma urzekający, niepokojąco słodki
smak nieznanego wszechświata, innego wymiaru myśli, emocji i obyczajów.
Red Cappuccino |
Ma intensywnie czerwono - marchewkowo - pomarańczowy kolor i łagodny smak. Ze spienionym, ciepłym mlekiem i brązowym cukrem smakuje jak puszysty, kremowy deser! Jest więc wreszcie napój, który godzi moją wielką miłość do herbaty z pełnym tajemnic światem kawy!
fot. Kobieta z Magdalii
to ja się wpraszam na kawę:D ale słodką!
OdpowiedzUsuńZapraszam, Tara:):) Będzie słodka jak miód;)
OdpowiedzUsuńech.. lubię kawę, ale zamiast ekspresu kupiliśmy sobie ostatnio Jucemakera - i zapijamy się sokami świeżymi i bez konserwantów!! polecam
OdpowiedzUsuńMarta, świeże soki na pewno lepsze dla organizmu od kawy są;) Mniam:)
OdpowiedzUsuń