Pewien Indonezyjczyk, mieszkający na Jawie przyjechał na studia do Polski. Miał lekką nerwicę natręctw, która w naszym pięknym kraju, podczas długiej, mroźnej zimy i, poprzedzającej ją, niezbyt słonecznej (szczerze mówiąc okropnej, deszczowej i ponurej) jesieni, dała mu się we znaki, i z lekkiej, przeszła w zaawansowaną.
Na wykładach poznał mężczyznę, którego po krótkim czasie uznał za swojego przyjaciela. Przy którymś spotkaniu, w czasie rozmowy, przyjaciel zażartował, że „mieszkańcy Jawy mają przechlapaaane, bo całe życie śnią na jawie” i skrupulatnie wyjaśnił znaczenie słowa "jawa" w Polsce. Indonezyjczyk roześmiał się niepewnie, nerwowo spojrzał w bok i, szybko się pożegnawszy, wrócił do mieszkania, które wynajmował.
Popadł w czarną i bezdenną rozpacz.
„Jak to?!” – wykrzyknął sam do siebie – „odkąd się urodziłem, śniłem na jawie? Ani jednej nocy prawdziwego snu? Dobrze, że przyjaciel uświadomił mi ten fakt – przynajmniej teraz, w Polsce, mogę cieszyć się w pełni realnym snem!”.
Nie dawało mu jednak spokoju to, że jego rodacy (130 mln. jednostek ludzkich) nadal tkwią w błędnym przekonaniu o sensie swojego snu. Czy mieszkańcy Jawy śnią nadal na jawie czy, niczego nie świadomi, myślą, że śpią jak susły? Jak wygląda ich sen? Czy będą musieli wyjeżdżać na wakacje, żeby móc się spokojnie wyspać?
Nie dzieląc się tymi przemyśleniami z przyjacielem, po zdawkowym i pośpiesznym pożegnaniu, w porywie ataku nerwicy i przypływie uczuć patriotycznych – przerwał naukę i wyjechał na Jawę.
Miał już cały plan. Powinny być miejsca na Ziemi stworzone specjalnie z myślą o tym, żeby mieszkańcy Jawy mogli pojechać tam na urlop, aby się wyspać. Całe resorty, zatopione w zieleni – spokojne i kojące, sprzyjające odpoczynkowi. Muzyka relaksacyjna sącząca się z głośników obok łóżek, w łazienkach obok wanien i w parasolach nad leżakami plażowymi. Miękka pościel i menu poduszkowe - do wyboru, przy zakwaterowaniu w recepcji – poduszki dla śpiących na boku, brzuchu lub plecach. Różnej miękkości, odporne na odkształcanie, dopasowujące się do kształtów karku i głowy, ramion i barków. Pachnące lawendą, napełnione gryką lub siemieniem lnianym – jak kto woli. Wygodne materace, wielkie łóżka, odpowiednie zaciemnienie pokoi, wyciszone ściany, drzwi i okna. Potem już tylko lekki, dobry posiłek, herbatka z melisy, wieczorny spacer nad brzegiem oceanu lub górskiego (cicho szemrzącego) potoku, głębokie oddechy, napełniające płuca balsamicznym powietrzem i można rozpocząć turnus sennych wakacji.
Mieszkaniec Jawy nie bedzie mógł wprost uwierzyć, że oto za chwilę, być może po raz pierwszy w życiu, położy się w swojej wyciszonej i przytulnej sypialni, aby zasnąć jak najbardziej na serio, poważnie i realnie. Naciągnie na uszy ( jeśli zechce) miękką, pachnącą świeżością wypranej pościeli, kołdrę, przytuli głowę do poduszki (śpiąc na dowolnie wybranym boku, swoich własnych plecach lub brzuchu), być może skuli się w kłębek lub wyciągnie jak długi (nawet w poprzek, na pewno królewskich rozmiarów, łóżka – a dlaczego by nie;) i zaśnie.
Lot z Polski na Jawę był długi, przesiadki męczące ale on, jak w letargu, myślał wciąż (i mówił do siebie półgłosem) o ulotkach wyjaśniających problem snu na jawie i reklamujących senne wakacje - muszą być wydane w trzech głównych językach: jawajskim, sundajskim oraz madurskim. Obmyślał kampanię informacyjną, spotkania/konsultacje ze specjalistami medycyny snu. Konferencje prasowe i wywiady, może nawet publikacje na ten temat - jego autorstwa... Po prostu śnił o tym na jawie...
Trzeba też wspomnieć, że nasz bohater był synem wysoko postawionego urzędnika państwowego, więc po jego powrocie i poinformowaniu odpowiednich struktur, rozpętała się burza - głównie medialna. Dziennikarze nie odstępowali go na krok, a on mówił, mówił... Wszystkie stacje radiowe i telewizyjne wzięły ten temat na tapetę. Ba! trafił na pierwsze strony gazet i był podawany jako główna wiadomość we wszystkich stacjach telewizyjnych.
Teraz jego natręctwo przerodziło się w patriotyczny plan ratowania mieszkańców wyspy. Zapomniał tylko o jednym - nie wychwycił tego na samym początku, a teraz było już za późno- że to wszystko było żartem. A cała reszta to tylko nerwica, medialny szum i słowa, słowa, słowa...
Kobieta z Magdalii
Idę się porządnie wyspać:)
OdpowiedzUsuńJa się dzisiaj wyspałam aż za porządnie - od 22:30 do 08:00 spałam i...zasypiam;)
OdpowiedzUsuń