Wirtualnamonia w sieci


                                                            

Godziny spędzone przy komputerze z włączonym komunikatorem sprawiły, że mimowolnie poczyniłam pewne obserwacje dotyczące ludzi z listy kontaktów. W efekcie tych obserwacji uznałam za niesatysfakcjonujący dotychczasowy ich podział i dokonałam gruntownego przegrupowania.

Pierwszą grupę, najliczniejszą na mojej liście kontaktów, stanowią Sczajeni.
Sczajeni zawsze są przy kompie, ale niezmiennie ukrywają się za statusem "niewidoczny". Nigdy nie ustawiają opisów, albo utrzymują niemożebnie długo ten sam, nieciekawy i nieważny, tak, że człowiek szybko zapomina o ich istnieniu. Taki Sczajony to myśli, że ma fajnie, bo zawsze może udać, że <nikto ne je doma>, gdy mu się nie chce gadać z tym po drugiej stronie. Tyle, że i tak wszyscy wiedzą, że on tam jest i wychodzi na to, że świnia, jeśli się nie odzywa. Rozmowę ze Sczajonym rozpoczyna się od „heloł, jesteś?”, po czym następuje chwila oczekiwania, czy tamten się przyzna. Zawsze można próbować wywabić Sczajonego, by się ujawnił, sugerując, że ma się bardzo ważną sprawę, albo zajebistego newsa. Działają też intrygujące opisy własne. Ostatecznie można sobie Sczajonego odpuścić i pogadać z kimś dostępnym.

Problem ze Sczajonymi jest tego rodzaju, że oni tam jednak są. Czytają nasze opisy, widzą, kiedy się pojawiamy. Dlatego, jeśli nie chce się zostać jednym z nich (bardzo wygodne rozwiązanie), trzeba się przygotować na sytuacje, gdy uruchamia się komunikator i nikogo nie ma... a po chwili klika się w ośmiu oknach na raz, bo Sczajonych akurat wzięło na pogawędki. Szybkim sposobem na rozładowanie powstałego kociołka jest ustawienie statusu "niewidoczny" i pozostanie w kontakcie z najbardziej zajmującym rozmówcą. Pozostałym przy okazji można wytłumaczyć, że nas niespodziewanie wywaliło z sieci... jaka szkoda...

Do drugiej kategorii kontaktów zaliczam gości roboczo zwanych Pawiami.
Wybitna kategoria! Generalnie stwierdza się u nich syndrom kołka… umiejscowionego tam, gdzie nikt nie wie; są smętni, sztywni, nudni, dialog z nimi się nie buja. Są to kontakty, które utrzymuje się wyłącznie ze względów praktycznych, czasem z konieczności (służbowo).
Paw na gg dowodzi, że jest mądry. Paw, gdyby mógł, wrzuciłby w opis całą deklarację praw człowieka i obywatela. Opisy Pawi przeglądam, gdy czasem mam ochotę poturlać się ze śmiechu pod kaloryfer – tak groteskowo wyglądają na tle pozostałych. Jakby w smokingu wyskoczyć na ognisko.

Ostatnio na przykład pośród opisów typu:
„Znajdziesz mnie w co piątej kinder-niespodziance:D”,
„Buziaczki, Miśku :*”,
„W pracy do wieczora :(”
 „Sesja-załamka! :/”
…znalazłam taką perełkę: „Flaga dla patrioty jest tym, czym krzyż dla Chrześcijanina” oraz „Przechodniu, powiedz Sparcie, że leżymy tu, posłuszni jej prawom”. Noooo, doprawdy...!

Któregoś dnia Frotka napisał: „Mężczyzna to odwaga, lojalność, honor!” Uhm, wzruszające.
A niektórzy uważają, że: wąs, faja i wielkie… (zapomniałam co).
Pawie gustują w umieszczaniu w opisach sentencji łacińskich (po łacinie wszystko brzmi niezwykle mądrze i efektownie wygląda), a także w skrupulatnym informowaniu o własnych planach w rodzaju: biznes lunch, posiedzenie katedry, międzynarodowa konferencja, szczyt w Brukseli...
Cóż, wszak poznać małego po koturnach.

Następna grupą, nieliczną wprawdzie, ale efektowną są Kiciarze.
Kiciarze są fajni, bo są śmieszni.
Któregoś dnia pewien koleś obwieścił swym opisem, że wyjechał na konferencję do Warszawy.
Tego dnia spotkałam go u nas w warzywniaku, gdy z zapamiętaniem gmerał w pomidorach. Niewinnie zahaczyłam go o tę konferencję… Wyjaśnienie, oględnie mówiąc, mu nie wyszło. Zaskoczony, kręcił tak, że nie sposób nawet tego powtórzyć. A ponieważ już wcześniej kilka razy wyczaiłam brak spójności jego opowieści, on został Number One na liście Kiciarzy.

Jeśli Kiciarz sugeruje, że spędza cudowny wieczór w uroczym towarzystwie, sączy Chablisa i wzdycha w świetle świec, to najpewniej siedzi przy kompie w starym dresie, żłopie Dębowe i sapie 
z nudów.
Jeśli w opisie ma: „Bazyl, zabukuj bilety do Berlina. Mam zielone światło na festiwal” , oznacza to, że nie zna żadnego Bazyla (a już na pewno żaden Bazyl nie zna jego), a najbliższy tydzień spędzi u babci na wsi przy wykopkach. „Zajebista impra” Kiciarza to według wszelkiego prawdopodobieństwa piwo z bratem na działce rodziców.
Zdarzają się czasami krzyżówki Pawia z Kiciarzem… i to jest, proszę Państwa, masakra.

Dziubaski.
Z opisów Dziubasków można by sklecić kiepskiego, bo bez momentów (zakładając, że istnieją jakieś niekiepskie) Harlekina.
Mamy tu przeważnie wyznania obłędnie zakochanych dziewczyn, które nie wiedzą jeszcze, że „facet to świnia” i ogół ich życiowych przemyśleń sprowadza się do: „jesteś całym moim życiem” oraz
„na wieki tylko ty i ja” (litości!!!). Czasami zdarzają się u Dziubasków opisy dramatyczne, spowodowane:
a) bolesną rozłąką,
b) bolesną kłótnią,
c) a nawet bolesnym rozstaniem.
To moment podwyższonego ryzyka pojawienia się motywu <świni> tudzież <padalca> – przeważnie przejściowo, choć bywa, że trwale napiętnuje on światopogląd tej czy owej.

Dziubaski są romantyczne, piszą o uczuciach, nie postrzegają uprawiania miłości jako dyscypliny sportu (tylko motyle w brzuchu, gołąbki, tęcze i jednorożce). Opisy często okraszają znaczkiem <3, który po miesiącu głębokich przemyśleń zidentyfikowałam wreszcie jako serduszko – wcześniej sądziłam, że to dwie gałki lodów w rożku. Opisy Dziubasków toleruje się, zwracając na nie minimalną uwagę, bo generalnie kogo obchodzą cudze ckliwe wyznania? Jeśli jednak zawartość cukru w cukrze przekracza granice czyjejś wytrzymałości, dla utrzymaniu zawartości żołądka na miejscu polecam ukryć tę część listy kontaktów do odwołania. 

I jest paru Normalnych… nie warto o nich wspominać;)

Niezmiennie Sczajona – wirtualnamonia ;p
fot. stock.xchng

Bookmark and Share

Komentarze

  1. Haha, uśmiałam się. Pewnie dlatego, że praktycznie nie korzystam z komunikatorów i nie czuję "niesmaku" poprzez zaliczenie do którejś z grup ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mi się podoba:)Od trzech tygodni mam ten sam opis na gg hehehe;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie jest ze mnie skrzyżowanie szczajonej z osoba posiadajaca głeboki opis od hmm..miesiąca????? Ale usmiałam się ;-)
    Ale szcjona jestem tylko na jednym komunikatorze na drugim nie??? To jaka to grupa???? :-)
    Kapitalny tekst :-p

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha..jestem sczajona..:))
    kiedyś czytałam fajny savoire-vivre GG..np. "to, że ktoś się pojawił jako widoczny, nie oznacza, że chce z Tobą gadać";)

    OdpowiedzUsuń
  5. Olejnik jestem pod wrażeniem uśmiałem się aż miło :)
    Pani przodem :)
    Eden

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)