Zarobiona matka w kuchni - Pasztoja albo paszczeń




Jak inaczej nazwać coś pomiędzy pasztetem a pieczenią z soi?

Danie o wielu zastosowaniach i, jak zwykle w mojej kuchni, spontaniczne i bez przepisu powstające. Można serwować na zimno np.z chrzanem lub dowolnym lubianym dipem, rewelacyjnie z pomidorami w postaci wszelkiej, a na gorąco z surówkami lub warzywami, samodzielnie też się broni bo zacny to posiłek. Nawet mój roczny syn podjadł odrobinę i kontent był i zdrów!


Soję moczyłam prawie dobę ale przepisowo wystarczy 12h. Przepłukałam i w nowej wodzie gotowałam ok. 2h. Dodałam udko z kurczaka, a pod koniec gotowania wrzuciłam mrożonkę warzywną – włoszczyzna paseczki – i lekko posoliłam. Myślę, że może być dowolna forma warzyw ale akurat takie miałam pod ręką. 

Jak już wszystko się ugotowało do miękkości, odcedziłam, wyjęłam udko (potrzebowałam do czego innego). Gdy wystygło, dodałam 3 jajka, kilka dużych zębów czosnku, trochę koncentratu pomidorowego, majeranek, oregano, sól, pieprz, trochę chili, trochę pasty z oliwek i ciemnego sosu sojowego. To wszystko zmieliłam ręcznym mikserem, ale nie do końca, zostało trochę ziarenek soi w całości. Do masy dodałam mięso mielone (indyka i cielęcinę),  stanowiło mniej więcej objętościowo 1/3 masy sojowo-warzywnej. Jeszcze trochę posoliłam i przełożyłam do brytfanki wyłożonej papierem. Jakoś nudnawo to wyglądało, więc posypałam posiekaną cebulą i ułożyłam połówki pomidorków koktajlowych. Wstawiłam do rozgrzanego piekarnika 180° na godzinę. Pewnie można zdecydowanie krócej, ale robiłam to pierwszy raz i nie miałam wyczucia.

Wyszło wspaniale! Następnym razem do masy dodam podsmażone pieczarki, bo fajnie się skomponują. Można też masę zagęścić tartą bułką lub po prostu mąką, wówczas pewnie będzie bardziej pasztetowo i nie będzie się kruszyć. Tylko po co się bułą zapychać?;) 


P.S. Wywar z gotowania soi z warzywami posłużył mi jako baza do zupy pomidorowej – nie ma pustych przebiegów w kuchni matki zarobionej:) 



AgaKry
fot. AgaKry




Komentarze