Przepraszam, nie mówię tym językiem




To nasza propozycja wsparcia kampanii "Powiedz STOP Narzekaniu!"

Patataj, patataj! W rześki wtorkowy poranek zbiegam schodami wprost na poprawiającą szmatę na wycieraczce sąsiadkę.
- Dzień dobry! – ofiarowuję uroczej pani swój uśmiech pełną gębą.
- Niedobry, bo leje. – Pani marszczy się boleśnie, jakby rzeczywiście na nią lało, ba! Jakby żabami waliło wprost na jej wygłaskaną wycieraczkę.
- Ale to chyba dobrze? Mówią, że deszcz potrzebny.
- Mnie tam, pani, on niepotrzebny!
- Yhmm – bąkam niewyraźnie, oszołomiona powalającym logiką stwierdzeniem i umykam czym prędzej w wiosenną mżawkę.

***
Patataj, patataj! W piątek moje patatajki jakieś takie zwinniejsze, weekendowo nastrojone, schody umykają spod stóp… Stop! Na pierwszym znów natykam się na klęczącą przed drzwiami Panią Wycieraczkę.
- Dzień dobry! – uśmiecham się do pleców sąsiadki.
- A gdzie tam dobry, pani, jak taki gorąc od rana. – odwraca się ze stęknięciem. – A w nocy taka duchota, że spać nie idzie. Ani się, pani, listek nie poruszył na drzewie. Całą noc siedziałam w oknie, to wiem. A od rana słońce pali. To skaranie boskie, pani, od szóstej rano taki skwar.
- Yhmm, tak… to współczuję. I… muszę lecieć, bo… zdążę się spóźnić… czy coś…
Znikam.

***
Siedzę w poczekalni do lekarza. Pani w rejestracji objaśniła mi, że obowiązuje system – dwóch pacjentów chorych, następnie jeden z „okresowych”. Potem znowu dwóch chorych…
Nie liczę, ilu chorych weszło. Gdyby system działał, mogłabym już być w domu, ale nie śmiem się ruszyć. Naprzeciwko mnie siedzi kobieta przystrojona w przecudnej urody kwiecistą garsonkę z bistoru, a jej małe guziczkowate ślepka na okrągłej twarzy wpatrują się we mnie wściekle. Możliwe, że pani jest chora, może nawet bardzo osłabiona, ale nie wskazuje na to wyraz jej oczu, z których raz po raz wyskakuje mocarna szponiasta łapa, chwyta mnie za gardło, przygniata do ściany i niemal słyszę syczące „ani mi się waż!”

Obok niej siedzi dama w czerni z perfekcyjnie, jakby od cyrkla wykonanymi rysunkami brwi. Ale niech nikogo nie zwiedzie półkoliste zdziwienie na czole niewiasty. Ta samozwańczo głównodowodząca w poczekalni prowadzi skrupulatną buchalterię. Władczym tonem wypytuje każdego o numerek, pilnuje kolejności wchodzących do gabinetu oraz mierzy czas każdej wizyty, aby ofuknąć tego, kto zamarudził u doktora dłużej niż sześć minut.

Okresowi nie mają numerków – potulnie więc kibluję pod drzwiami, nawet nie licząc na szczęście. Z upływem czasu porządek w poczekalni zostaje zaprowadzony, spacyfikowani pacjenci chodzą jak w szwajcarskim zegarku, a moherowa generalicja, wyluzowana, rozpoczyna niezobowiązującą pogawędkę.
- Tak mnie dusi, że nie do opisania – zwierza się jedna z pacjentek.
- O, pani – pan w sweterku w serek nie chce być gorszy – ja od lat mam rozedmę płuc. I astmę. Jeszcze jak żem robił, tom się tyle pyłu nawdychał, że już rady nie ma.
- To jest nic, proszę pana, ja pracowałam w piekarni – czarno odziana Mistrzyni Półokręgu przystępuje do licytacji – i nawdychałam się mąki. A to jest najgorsze dziadostwo. Bo to się, panie, w płucach klucha człowiekowi robi i nijak się tego nie wykaszle. A teraz na ciśnienie się leczę, bo mi skacze. A pani jakie ma ciśnienie?
Wywołana do odpowiedzi Pani Garsonka potrząsa kulistą fryzurą drobnych trwałych loczków.
- Pani! Jo mom wysokie. Lekarz jakby wiedzioł, to by mnie zara do szpitala wysłoł. Ale tu byś se pani lepiej siedła, z moji drugi strony, bo jo na to ucho, to mało co słysze…
- A pani myśli, że ja słyszę?!
Ja nie chcę wiedzieć nic więcej…

***
Patataj, patataj… Przystanek Wycieraczka.
- …bry… - bąkam szybko i od razu ruszam dalej, nie czekając na komentarz mojej ulubionej meteoentuzjastki.
- Niedobry, jak tak wieje. Na ten wiatr, pani, to tylko głowa boli i spać się chce… - dobiega jednak z góry korygujące twierdzenie sąsiadki.
Już mnie nie ma.

***
- Hej, ludzie, jak było na urlopie? Słyszałam, że zaliczyliście wypad na jakąś rajską wyspę?
- Nooo, fajnie było, ale klimat tam mają ciężki, gorąco okropnie, a w autokarze chyba nie działała klima, bo była straszna duchota. Wymęczyliśmy się na tych wycieczkach, wywłóczyli nas po świecie, a człowiek najchętniej przy basenie by poleżał, drineczka wychylił. A w morzu znowu woda zimna - ani byś nie uwierzyła. Raz żeśmy poszli, ale daj spokój. Lodówka taka sama jak u nas.
- No, ale to chyba fajnie, że mogliście pozwiedzać? Gdzie jeździliście? Tam w ogóle jest ponoć zajebista roślinność. Fotki jakieś robiliście?
- Coś tam pstrykaliśmy. Ale mówię ci, upał był taki, że to się człowiekowi wszystkiego odechciewa. Namierzyliśmy fajną knajpę niedaleko hotelu, ale piwo drogie, człowieku…
- Yhm… A jaka kuchnia? Próbowaliście lokalnych specjałów?
- Jedzenie niby dobre. Dużo tego dawali, potrawy z różnych stron świata, ale powiem ci, brakowało mi naszych smaków. Bo to wiesz… tak jesz, bo jesz.. niby ładnie to wygląda, ale w sumie takie jakieś. Nie ma to jak swojski wyżer.

Yhm… Okej, to ja raczej nie mam więcej pytań.

***
Patataj, patataj… wróć! Na paluszkach, bezszelestnie schodzę po schodach. Wychynąwszy przez barierkę dostrzegam sąsiadkę odprawiającą swój wycieraczkowy ceremoniał. Na bezdechu czekam aż skończy i wejdzie do mieszkania. Czekam, gdyż nie mam ochoty dowiedzieć się, że dzień niedobry, bo na niebie dziś baranki zamiast owieczek, wiatr wieje nie w tę stronę, a temperatura jaka by nie była – i tak jest do kitu.

Przepraszam, nie mówię tym językiem. Nie używam tych słów na blee i fuj, i mam taką wadę wzroku, że nie widzę dziur w całym. Przecedzam rzeczywistość przez gęste sito w poszukiwaniu pozytywów i wyłapuję najmniejsze okruchy piękna, by się nim cieszyć. I, za przeproszeniem, lubię to!


wirtualnamonia

Komentarze

  1. Nie ma jak pozostawić pozytywne wrażenie po kropce :) Świetnie napisane:)
    Jak dobrze wiedzieć, że jeszcze nie wymarli ludzie, którzy widzą szklankę pełną do połowy i światełka w tunelu, Ja mam podobnie,ciągle się potykam o różowe drobiny uśmiechniętych dni, nieważne deszczowych, słonecznych, upalnych, dusznych,burzowych .....i ja nie tylko o pogodzie ;)...ważne,żeby je dostrzegać, a jak się już zacznie, to potem to takie łatwe.....z uśmiechem witać dzień :)

    ciepło pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Miją i wirtualnąmonią całkowicie:) Wielki UŚMIECH dla Was i innych pozytywnie patrzących na świat:)

    OdpowiedzUsuń
  3. więc nauczmy się dziękować za to co mamy ,bo to co nam się wydaje "niewiele" może być "wszystkim"
    Eden

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że należałoby zorganizować teleturniej "I Ty możesz zostać największą marudą" :)

    Natomiast tekst, napisany fajnie zwiewnie i lekko ;)
    ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)