''Rower to najbardziej cywilizowany pojazd ze wszystkich znanych człowiekowi. Inne środki transportu z każdym dniem stają się coraz bardziej koszmarne. Tylko rower zachowuje prawdziwą czystość serca''.
Iris Murdoch
Wakacje zbliżają się ku końcowi, ale letnia pogoda być może utrzyma się jeszcze długo, a ta z kolei pewnie skusi nas by spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu. Tak też mogło być w świąteczną środę 15-tego sierpnia, kiedy to cała rodzina wybrała się na wycieczkę rowerową, z której niestety nie wróciła w komplecie. Trzy osoby zginęły na miejscu, w tym sześcioletni chłopiec i szesnastoletnia dziewczyna. To tragiczne i smutne wydarzenie sprawiło, że chciałam się z Wami podzielić swoimi refleksjami na temat podróżowania po polskich drogach.
Iris Murdoch
Wakacje zbliżają się ku końcowi, ale letnia pogoda być może utrzyma się jeszcze długo, a ta z kolei pewnie skusi nas by spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu. Tak też mogło być w świąteczną środę 15-tego sierpnia, kiedy to cała rodzina wybrała się na wycieczkę rowerową, z której niestety nie wróciła w komplecie. Trzy osoby zginęły na miejscu, w tym sześcioletni chłopiec i szesnastoletnia dziewczyna. To tragiczne i smutne wydarzenie sprawiło, że chciałam się z Wami podzielić swoimi refleksjami na temat podróżowania po polskich drogach.
Od kilku lat sama jestem maniaczką rowerową i najchętniej tylko na nim bym się przemieszczała, ale niestety, realia z jakimi stykam się w Polsce, skutecznie mnie odstraszają. Z wielką przyjemnością jeżdżę też samochodem, ale i ten sposób lokomocji jest wielce ryzykowny, bo cóż z tego, że stosuję się do przepisów i jeżdżę z wyobraźnią, jeśli gros pozostałych użytkowników dróg te pierwsze traktuje jako sugestię, a ich wyobraźnia nie sięga dalej niż czubek ich nosa.
Nie mam zamiaru nikogo tu pouczać, bo ani nie czuję się autorytetem, ani wielkim znawcą tematu, ale jako człowiek korzystający z dobrodziejstw techniki, jakim niewątpliwie jest samochód, i tym samym będąc po drugiej stronie “barykady”, przemierzając drogi i bezdroża na dwóch kółkach, chciałam zaapelować do wszystkich o więcej szacunku. Do każdej ze stron.
To, jakim środkiem lokomocji ktoś się porusza, to czasem kwestia wyboru, ale czasem przymusu. Pamiętajmy, że pełne samochodów parkingi nie zawsze oznaczają, że każdy człowiek ów samochód posiada. Są na tym świecie ludzie, dla których jedynym środkiem transportu jest rower. Czasem można wybrać mniej ruchliwą drogę, a czasem, niestety, takiej opcji nie ma. Sama czasem jeżdżę do pracy, z Krzeszowic do Krakowa, na rowerze. Mój szef nazywa mnie wtedy kamikadze. I nie jest to tak bardzo dalekie od prawdy.
Teraz w Krakowie jest o wiele więcej ścieżek rowerowych, co bardzo cieszy, ale wciąż wielu kierowców nie zwraca na nie uwagi. Osobiście staram się omijać najruchliwsze miejsca, ale są odcinki, które niestety muszę pokonać, dzieląc jezdnię z samochodami.
Jako kierowca, wiem jak ważne jest oświetlenie, więc lampkę włączam zawsze kiedy poruszam się w ruchu ulicznym. Nawet w dzień. Staram się zakładać jasne, dobrze widoczne ubrania i zawsze jeżdżę w kasku. Wiele dyskusji na temat obowiązku noszenia kasku zawsze kwituję tak: nie obchodzi mnie czy taki obowiązek jest, czy go nie ma. Kask będę nosić, bo wiem z autopsji, że może głowę uratować.
Wyjeżdżam z Krzeszowic drogą nr 79. Gdzie tylko mogę, jadę (niezgodnie z przepisami, niestety) chodnikiem, ale tylko wtedy, gdy jest on w miarę pusty (ten przy wylocie z Krzeszowic na szczęście taki właśnie jest). Jeśli widzę pieszych, nie zabieram im miejsca i zjeżdżam na jezdnię. Nigdy nie wymuszam na pieszych by ustępowali mi miejsca i jadę po prostu powoli. Przechodnie sami często robią miejsce, bym mogła przejechać, za co zawsze grzecznie im dziękuję. Ze smutkiem stwierdzam, że to słowo, tak oczywiste dla mnie w takich sytuacjach, wielu cyklistom po prostu nie przechodzi przez gardło. Jako pieszy, nie raz spotkałam się z rowerzystami pędzącymi chodnikami na złamanie karku. Nie pochwalam, a wręcz potępiam, tego typu praktyki.
Niestety, tuż za nowym wiaduktem chodnik się już kończy i, chcąc nie chcąc, muszę jechać jezdnią. Tutaj, moi drodzy, można się nieźle strachu najeść. Pędzące ciężarówki, które nawet nie próbują mnie wymijać. Staram się jechać po poboczu, ale ono nie zawsze jest, lub się do tego nadaje, więc z duszą na ramieniu dojeżdżam do Kochanowa, gdzie skręcam w prawo w stronę Balic. Wjeżdżam w krętą drogę wiodącą w górę, przez las. Zupełnie inne powietrze, a droga już trochę mniej ruchliwa. Ulga. Po wjeździe na szczyt wzniesienia jadę już przez kolejne wioski i dojeżdżam do Balic, na wysokości bramek na autostradzie A4, gdzie skręcam w lewo i jadę w stronę Krakowa przez Rząskę.
Znowu, gdzie tylko mogę, jadę chodnikiem lub poboczem, na które zjeżdżam słysząc nadjeżdżający samochód. Wielu kierowców dziękuje za ustąpienie im miejsca, migając światłami awaryjnymi. To tak niewiele, a jednak bardzo miłe. Wjeżdżając do Krakowa staram się już trzymać wyznaczonych ścieżek i mieć oczy bardzo szeroko otwarte.
Nie jest tak, że to tylko kierowcy są winni “wszelkiemu złu”, bo wielu rowerzystów także nie postępuje odpowiedzialnie. Pędzący chodnikami rowerzyści to jedno, ale są i ci, którzy nie zachowują minimalnych zasad bezpieczeństwa, jeżdżąc bez żadnego oświetlenia, nawet po zmroku. Na jezdni powinniśmy być widoczni. Komplet migających lampek ledowych można kupić już za 20 – 30 złotych, do tego choćby jakaś opaska odblaskowa, nie wspomnę o kamizelce, zwłaszcza jeśli mamy poruszać się po zmroku czy też w czasie pochmurnej pogody. Wystarczy odrobina wyobraźni by zwiększyć swoje bezpieczeństwo na drodze. To niewiele kosztuje, życia nie utrudnia, a może zapobiec niebezpiecznym sytuacjom.
Wiem, że w wypadku z udziałem rowerzysty i samochodu, ten pierwszy jest na przegranej pozycji w kasku czy bez, ale wierzcie mi na słowo, zwykły upadek z roweru może się skończyć źle, a kask może tym niebezpiecznym skutkom upadku zapobiec. Dlatego osobiście zachęcam do ich wkładania, zgodnie ze starym powiedzeniem mojej babci, że strzeżonego Pan Bóg strzeże. Rowerzyści bardzo często nie stosują się do zasad Kodeksu Drogowego: przejeżdżają przez przejścia dla pieszych, wjeżdżają "pod prąd", jeżdżą parami, zamiast w kolumnie, żeby wymienić tylko niektóre z tych najczęstszych przewinień. Jeśli już jesteśmy zmuszeni łamać, bądź lekko naginać przepisy, róbmy to ostrożnie, mając wzgląd na innych korzystających z dróg i chodników. Starajmy się zachować zdrowy rozsądek i nie zapominajmy, że nie jesteśmy sami na drodze, bez względu na to czy zasiadamy za kierownicą samochodu, jedziemy na rowerze czy też poruszamy się pieszo. Chcąc komfortowo i bezpiecznie podróżować, pozwólmy na to też innym, tym szybszym i tym wolniejszym od nas.
Basia
Komentarze
Prześlij komentarz
Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)