Kiedy wyskoczy felieton




Czuję go w końcach palców. Wiem, że tam jest - wystarczy złapać za pióro i pozwolić mu wyskoczyć na papier. Wzbiera w głowie wielką falą - jej spienione grzywy odbijają się o czoło, próbując pokonać barierę chwilowego i pozornego braku weny. Pozornego, bo przecież wiem, że już jest.

Co, jeśli nie ma pod ręką długopisu? Kartki brak? Uff - jest notatnik w komórce, z prawie nieograniczoną ilością znaków - uratowana!

Na jaki temat pisać? Czego się czepić - drzewa, krzesła, ogórka? Jeszcze nie wiem, ale na pewno temat jest blisko. Na razie się rozgrzewa i pręży do skoku. Jaki impuls sprawi, że nastąpi cudowne rozwiązanie? Błędnym wzrokiem wodzę od stołu do promienia słońca, wszędzie szukając boskiego zapalnika, czegoś, co podpali lont. Bez pośpiechu, trzeba czekać cierpliwie i niecierpliwie jednocześnie, bo myśli coraz szybciej się kłębią, znika świat dookoła, nawet wtedy, kiedy z niego płynie natchnienie.

"Dopraw go" słyszę w głowie, mijając napis "polędwica w sosie z zielonego pieprzu". Zaczyna się od jednego zdania, czasem od cienia błyskawicy złowionego końcem rzęsy. Jeśli złapię za ogon przelatujący temat - jest mój! Jeśli będę się ociągać - odfrunie z łopotem skrzydeł... Czasem zostanie po nim jedno piórko, którym połaskoczę kark wysilając pamięć, ale ciężko jest dogonić ulotną myśl, jeśli się jej w porę osadzi w słowach.

Jak ugryźć kulę pomysłu, zniekształconą jeszcze przez brak formy? Tę ideę, sama jeszcze nie wiem dokładnie czego. Jest plastyczna, na razie można ją urabiać na wiele sposobów. Jakby jej nie zgniatać, ona i tak w końcu wypnie po swojemu pierś lub część zadnią. Przeciągnie się lub zegnie kark - bynajmniej nie poddańczo. Kiedy skończę, stanie się klejnotem lub pozostanie na zawsze burą bryłą. Na zawsze jednak będzie częścią mnie, uwolniona z zakamarków umysłu.

Jeszcze nie skończyłam ale głos w głowie nagle cichnie... Świat odzyskuje zwykły kształt. To, co choć w części zapisane, takim pozostaje. Na resztę przyjdzie spokojnie zaczekać. Do następnego razu, kolejnego wybuchu. Przecież gdzieś tam jest - świeży i gorący - felieton.



Kobieta z Magdalii


Komentarze

  1. Że też mi nic nie chce wyskoczyć. Muszę wyciskać, wyduszać, wyżymać mózg w boju o każde słowo... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najwidoczniej każdy ma inny sposób. Twój jest bardzo skuteczny i to się liczy:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)