Monia Daje Radę… na polskich dróżkach




Okres wakacyjny to dla większości z nas czas wzmożonego przemieszczania się. Wyruszamy w trasę i wtedy przekonujemy się, że jak mawiał Władysław Sikora z POTEMu „jest wiele dróg, które prowadzą ku szczęściu. Nie wszystkie są jasne i proste. Niektóre są ciemne i… proste.”  Osobiste doświadczenia zmusiły mnie do uzupełnienia tej typologii dróg. Zdarzają się też bowiem drogi zakręcone jak baranie rogi lub jak wielbłądy – garbate. Bywają drogi jak żmije – zygzakowate i jak krety – ślepe uliczki.  

Jak zatem dotrzeć do celu?

Ktoś mógłby powiedzieć – skorzystaj z mapy. Ale czy to na pewno wyczerpuje temat? Czy zawsze się sprawdza i satysfakcjonuje każdego? Otóż nie. Jeśliś ciekawym świata, żądnym przygód i pełnym ułańskiej fantazji  człowiekiem o mocnych nerwach – porzuć ten tak oczywisty pomysł. To stary jak świat sposób dla nudziarzy. Wrócisz do domu, ale nie będziesz miał o czym opowiadać znajomym, a w przyszłości wnukom. Wiedz, że dopiero tam gdzie kończy się mapa – zaczyna się przygoda, a jeśli uda ci się wrócić, będziesz mógł snuć opowieści przez wiele długich zimowych wieczorów. 

Jeśli jesteś kobietą, także nie dotykaj mapy. Tylko potargasz…

Znany podróżnik i ceniony przewodnik, Gandalf Szary ze Śródziemia radzi, by w razie wątpliwości co do wyboru właściwej ścieżki, kierować się nosem. Ja, jakkolwiek nie chciałabym podważać autorytetu ani kwestionować doświadczenia znakomitego kolegi, osobiście radziłabym ten sposób stosować tylko w enumeratywnie wskazanych przypadkach: poszukiwania TOI TOI-a, portu rybackiego lub kompostownika.
Jeśli w obcym mieście spytasz o drogę przypadkowego przechodnia, przekonasz się, że szesnaście kolejnych osób napotkanych na ulicy, to nietutejsi, w tym wynosząca kubeł ze śmieciami kobieta w podomce, pani z dzieckiem w wózku i stojący w bramie kamienicy facet wystylizowany a’la Ferdynand.  

Możesz prosić o wskazanie kierunku siedzącego na przystanku pana, który, jak się okaże, zaczerpnął był tego dnia „parę głębszych” ze źródła mądrości i elokwencji. Po piętnastu minutach wysłuchiwania szczegółowych instrukcji od tegoż nabierzesz przekonania, że oto utknąłeś w labiryncie Minotaura, a nie, jak sądziłeś, w Ostródzie. Należy się także liczyć z możliwymi efektami ubocznymi barwnych i ekspresyjnych wyjaśnień informatora w postaci  wytrąconego ci z dłoni loda na patyku, zadrapań na twarzy, wydziobanego oka…

Przed wyprawą polecam, zwłaszcza paniom, odświeżenie sobie niektórych pojęć z lekcji fizyki, co niespodziewanie może ułatwić porozumienie z męskim ścisłym umysłem. „Przepraszam, do centrum to w dobrym kierunku jadę?” „Kierunek ma pani doskonały… tylko zwrot przeciwny”. (zasłyszane)

Po wielu przeprowadzonych rozmowach, okraszonych w stosunku 40:60 nieodzowną gestykulacją, dreptaniem i obrotami wokół własnej osi (z wystrzeloną przed siebie ręką) osoby udzielającej wskazówek, będziesz już pewien, że palce wskazujące nie rosną ludziom bez powodu, a „w lewo” nie zawsze znaczy to, co ci się wydaje. Ostatecznie szukając poczty dotrzesz bezbłędnie do dwupasmówki na Katowice, zamiast do Multikina – do plantacji borówki amerykańskiej, a bankomatu przyjdzie ci wypatrywać w okolicy ogródków działkowych. 

Jeśli w trasie będziesz kierował się wskazaniami nawigacji z mapą aktualizowaną ostatnio w 2008 roku, możesz się zdziwić. Prawdopodobnie najczęściej słyszanym komunikatem będzie: „Zjechałeś z trasy” oraz komendy: „Za 10 metrów zawróć. Zawróć.” lub „Skręć ostro w lewo. Następnie - ostro w lewo.”

Nie trać jednak ducha. Pamiętaj, że liczy się przygoda, a poza tym „coś być musi, do cholery, za zakrętem”. Jak nie za tym, to za następnym… albo tym tam trochę dalej…

Szerokiej drogi życzy
wirtualnamonia

fot. freedigitalphotos.net


Od Redakcji :
Chcesz podzielić się swoją sprawdzoną radą? A może potrzebujesz jej sam/sama? Napisz do Moni  - ona Da Radę - wirtualnamonia@kobietnik.pl W każdy poniedziałek nowe rady, życzliwe sugestie...

Komentarze

  1. i jedna z moich ulubionych komunikatów nawigacji: " jesteś poza trasą - nowa będzie lepsza"
    NOWA zawsze będzie lepsza ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przygoda zaczyna się wtedy kiedy będąc w szczerym polu usłyszysz aksamitny głos Dody "dotarłeś do celu" z równie aksamitnym acz szyderczym HE HE HE HE HE

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)