Poranek w miejskiej dżungli




Ubrana w bluzkę z papugą i spódnicę w motywy roślinne wsiadła do autobusu. Ptak na koszulce rozkładał skrzydła w locie, liany i pnącza na krótkiej spódnicy owijały się wokół ud, kabelki słuchawek pięły się w górę i znikały w uszach. Z głośników sączyła się - a w zasadzie wrzeszczała - muzyka. Głos Axl'a Rose z Guns n'Roses, w kawałku "Welcome to the Jungle", do kojących nie należy.

Jej wzrok skakał od jednego pasażera do drugiego - mężczyzna z reklamówką z napisem "Paradise flower" w motywy dżungli z papugami na gałęziach egzotycznych, ukwieconych drzew, kobieta w sukience w akcenty bijącego po oczach oranżu, facet z małpią miną, wyciągający szyję podczas wyglądania przez okno a przy oknie chłopak-makak z lekkim wytrzeszczem oczu i węszącymi nozdrzami. Wszystko to składało się na obraz na wpół dzikiej, miejskiej dżungli.

Na siedzeniu obok osobnik płci męskiej prężył muskuły, odsłonięte przez " bularkę" - koszulkę na ramiączkach. Wyprostowany tors, napięta opalona skóra - miejski Tarzan gotowy na łowy.
Autobus wyrzucił ją na niezatłoczoną jeszcze o tej porze dwupasmówkę. Jeden pas ruchu pokonała lekkim truchtem, w niedozwolonym miejscu, na czerwonym świetle. Srebrna limuzyna, jak dziki kot, powoli zbliżała w jej kierunku swoje idealnie wyprofilowane ciało.

Ostatni skok i połowa drogi za nią. Jak dżungla to dżungla - w uszach rock&roll! Już tylko zielona wyspa i wysoki, stary drzewostan oddzielał ją od kolejnego pasma drogi. Ostatnie riffy gitary Slash'a, wibrujący głos Axl'a, przyspieszone tętno i zwierz pod jej skórą zostały nagle osadzone w miejscu przez lekkie, miękko-wilgotne uderzenie w czubek głowy. Niech żyją gołębie - papugi miast lub, jak kto woli - latające szczury. I ich celne strzały...


Kobieta z Magdalii


Komentarze