Pean na cześć rodzeństwa





Taka standardowa reakcja, z jaką się spotykałam, gdy ktokolwiek z bliskich czy znajomych spodziewał się kolejnego – drugiego dziecka, to radość z powodu płci;) Jeśli mamy chłopca to braciszek po prostu jest najszczęśliwszym zrządzeniem losu, gdy dziewczynkę – wówczas oczekiwana córeczka to wprost nasze marzenie, bo się dziewczynki będą bawić razem. No a gdy kolejne dziecko będzie odmiennej płci – to będzie „parka”, zatem również cudownie! I to wszystko prawda, tak w sumie jest – cudownie, wzruszająco, gdy widzimy te maluchy wspólnie bawiące się, czasem nerwowo, bo jednak z pojawieniem się kolejnego potomka wkracza w naszą rodzinną idyllę pierwiastek zazdrości i rywalizacji. Ale rodzeństwo jest po porostu nie do przecenienia. Choć być może jedynacy wychwalają pod niebiosa swoją sytuację, ja jednak im nie zazdroszczę. Ja miałam brata i siostrę, byłam najmłodsza, zatem w sumie były cztery osoby, które się o mnie troszczyły, opiekowały, pokazywały świat, często rozpieszczały… Rozpiętość wiekowa nie pozwalała na „dziedziczenie” ubrań czy zabawek, zatem ten aspekt, który czasem pewnie frustruje młodsze rodzeństwo, odpadał. No ale nie ma sytuacji idealnych. Moje znacznie starsze rodzeństwo miało swoje pasje, zajęcia, znajomych. Zatem jeśli bawili się ze mną, to na prośbę rodziców lub z powodu chwilowego kaprysu. Na szczęście miałam po sąsiedzku rówieśnicę, ona ciut młodszą siostrę, więc na ogół nie nudziłam się jak mops czekając na zainteresowanie ze strony rodzeństwa.

Różnica wieku między moimi córkami to dokładnie dwadzieścia dwa miesiące. A w tej chwili wydawałoby się, że nawet mniej;) Właśnie starszą córkę dopada syndrom „ja nie chcę być duża”, więc stara się nam zademonstrować, że należy się jej taka sama pomoc i opieka jak młodszej… No ale nie o tym miałam pisać. Dziewczyny dogadują się nieźle;) Starsza ma już masę pomysłów w kwestii zorganizowania wspaniałej zabawy, a młodsza – zapatrzona w nią jak w obrazek – słucha, naśladuje, powtarza… Bardzo szybko nam ta młodsza dorasta. Czytałam opinię, iż dzieci mające starsze rodzeństwo wolniej zaczynają mówić poprawnie, gdyż siostra czy brat wyręczają ich w komunikowaniu. U nas jest zupełnie odwrotnie: młodsza córka błyskawicznie uczy się kolejnych słów i to w wersji „dorosłej”: żadnych przekręceń, mało „własnej mowy”. Naśladuje starszą i zaskakuje nas swoimi postępami. Potrafi też wykonać wiele czynności, o których Melce będącej w jej wieku nawet się nie śniło. Niewykluczone, że to może i jakieś wrodzone predyspozycje, choć ja mam wrażenie, iż to pozytywny wpływ starszej siostry. Gdy Melka jest w przedszkolu, to słyszę niezliczoną ilość razy pytanie: „Mela? Mela?”, a gdy zdarzyło się, że w przedszkolu pojawiłam się sama, to Melcia spytała: „Gdzie jest mała?”;) Bardzo się cieszę, że mają taki dobry kontakt, że są dla siebie na ogół bardzo serdeczne, bo to właśnie chyba takie wspólne dorastanie najbardziej zbliża, rozwija i tworzy najsilniejsze więzy.

Katarzyna


Komentarze