Gruszkowe błyskawiczne uniesienie





Gruszki obrodziły, ale nasza odmiana to bardzo późno dojrzewające owoce. Zatem jeszcze niespecjalnie cieszą swym smakiem takie „zrywane prosto z drzewa”, więc podjęłam się zadania przygotowania z nich czegoś pysznego;) Zainspirowała mnie Kruszynka (z blogu book-and-cooking).

„Moje” składniki:
  • Dwie szklanki mąki, 
  • pół szklanki cukru, 
  • łyżeczka proszku do pieczenia, 
  • łyżeczka sody, 
  • dwa jajka, 
  • 2/3 szklanki oleju, 
  • pół szklanki mleka, 
  • cynamon i imbir (w proszku), 
  • ¾  kg gruszek 
  • i ew. 2 łyżki cukru


Ponieważ gruszki były wybitnie twarde, zatem obrałam je, pokroiłam w niezbyt duże, „kostkopodobne” kawałki i obgotowałam w wodzie z dodatkiem cukru (cukier można pominąć, jeśli lubimy bardziej „wytrawne” ciasta;)). Trwa to kwadrans i czas potrzebny na wystudzenie gruszek.
Pozostałe składniki mieszamy bez specjalnego pietyzmu;) Dodaję kopiastą łyżeczkę cynamonu i taką samą imbiru. A na koniec gruszki (jeśli mamy miękkie, to od razu je można dodać, ale zbyt miękkich nie używajmy, bo efekt będzie nie najlepszy…)

Ja piekę w blaszce o wymiarach 30x25 cm, wysmarowanej margaryną i wysypanej mąką, bo nie lubię bawić się w papiery do pieczenia;) Czas pieczenia – 50-60 minut w temperaturze 180 stopni.
Ciasto wychodzi niezbyt grube, łatwo je wyjąć, ale warto po upieczeniu wybrać się na długi spacer, by ciasto zdążyło dobrze ostygnąć. Sprawdziłam, że rzucanie się tuż po upieczeniu do krojenia, wyjmowania i degustacji sprawia, że niezbyt pięknie kawałki ciasta się prezentują;)


Katarzyna



Komentarze