Kabelek w ucho włóż






Namnożyło się ostatnio blogów modowych, że ho ho! Wiele osób chce zaistnieć w świecie "szafiarek" (ciekawe czy męski rodzaj od "szafiarka" to "szafiarz"?). Jest mnóstwo pomysłów jak ubrać się na jesień, zimę i inne nasze liczne pory i półpory roku... Zdjęcia w wymyślnych pozach, na pięknym tle, zbliżenia na detale - tu guziczek a tu nóżka, obuta w sandał pasujący (a w zasadzie nie pasujący, bo taka teraz moda i przez to pasuje właśnie) do torebki. Spódnice mini, midi, maksi a ostatnio również ułożone w seksowny skos. Spodnie z cygara lub hippisa ściągnięte, marynarsko zawadiackie lub z pieluchą w kroku. I te apaszki - powiewające, nawet pod wiatr. Fryzury przedziwnie piękne - wystudiowane loki naturalnie roztrzepane na lakierze lub muśnięte glazurą żelu. Cud, miód! Zachwyt z przytupem - jest w czym wybierać!

Na ulicach już nie tak kolorowo, co prawda ( nasz kraj nazywany jest szarym nie od parady). Ale niezależnie od tego, w co się kto rano wtłoczy, mniej lub bardziej świadomie (nie wszyscy przecież mają czas i ochotę rano stać przed lustrem i zastanawiać się pół godziny czy spódnica w paski zgra się z bluzką w grochy, podkoszulkiem z myszką miki czy może swetrem w kratę) zauważam jeden wyjątkowo lubiany i do wszystkiego pasujący trend. Kabelki. Tak, o słuchawki w małżowinach mi się rozchodzi, jako o podstawowy dodatek do stroju, na wiele okazji.

A co w tych słuchawkach? Otóż... pojęcia nie mam ale wyobraźnia wskakuje na wyższy poziom, kiedy zaczynam się nad tym zastanawiać i, jeśli założyć, że w przewodzie muzyka płynie, to ja się pytam - jaka i do czego dobrana? Według jakiego klucza?
Absolutnie nie chcę tu wprowadzać cenzury! Nie przepytuję, nie wyrywam i nie podsłuchuję. Chcę jedynie pomóc, jak szafiarka - doradzić, czego można by posłuchać do sukienki w kropki a czego do czapki z daszkiem.

Wyobraźcie sobie taki oto blog - ja, jako szafiarka, w zestawach strojów przeróżnych. Na zdjęciach bez głowy - anonimowo - bo nie chcę od razu stać się sławna, o nie! No więc te zdjęcia, ciuchy w stylach od glam rocka do słodkiego cukierka, a do tego dobrany dodatek...muzyczny. Sugestia jedynie, ale dość sugestywna ta sugestia! Skoncentrowana na wywołaniu odpowiedniego nastroju, poprzez połączenie rzeczy z falą muzyki uderzającą, poprzez bębenki, w mózg. Utwór idealnie skrojony do stroju lub, na zasadzie dalekiej analogii, pozornie od niego odbiegający stylem, a jednak zgrany, jakby był z kiecką w jedno zlany. Mogę też pójść w moich propozycjach w totalną abstrakcję, która w uszach np. grzecznie ubranego słuchacza rozpęta istną rewolucję, przewiercającą go aż do trzewi.

Przykłady: 
Biorę pierwszego lepszego pana z teczką. Gajer, buty włoskiego typu - długi, zaokrąglony czub - wyglansowane na najwyższy blask, włos zaczesany a la Al Pacino w "Ojcu chrzestnym II" i koszula ze sztywnym kołnierzykiem. Plus mętny, senny wzrok. Śpiący jest, bo wczoraj siedział za długo w pracy i przygotowywał prezentację na spotkanie, na które właśnie jedzie. Czarne słuchawki smutno zwisają po obu stronach  świeżo ogolonego podbródka. Czego on tam słuchać może? Wiadomości finansowych? Nieważne. Proponuję mu dodatek muzyczny w formie...no, dajmy na to...ścieżki z filmu "Forest Gump". I nagle - stres opada a on już biegnie po sukces!


"Następny do golenia" jak mówi moja mama (chociaż nigdy fryzjerką nie była). Dresss. Ideał dresa - dresik, łańcuch, ogolona czaszka, na nogach adidasek jakby o trzy numery za duży i guma do żucia w otwartych, mielących szczękach. Dobrze, że akurat sam jest, bo inaczej z tych szczęk wyskakiwałoby co innego niż dmuchany balon. W uszach słuchawki a w nich rąbanka techno. Kark energicznie i rytmicznie zgina się w rytm piosenek. I tak przez dziesięć minut, bo rytm każdej z nich taki sam... A wsadziłabym mu w uszy Bacha! A niech ma! I co widzimy - szczęka przestaje mielić, ustka otwierają się szerzej i szerzej, potem zamykają raptownie - zmielona guma zostaje zassana do przewodu oddechowego i, nie powodując zakrztuszenia, z łagodnym pluskiem ląduje na nieprzetrawionej jeszcze zimnej pizzy, znalezionej z rana w pudełku po wczorajszej imprezie pływającej w dwóch sześciopakach piwa. Bach przewierca się przez skostniałą korę mózgową do wciąż żywej tkanki pod nią i zaczyna rewolucję. Albo może dres z własnej, nieprzymuszonej woli słucha klasyki bo...lubi?! To połączenie idealne, nienudne i z ...klasą.



Na bok skrajności, bo oto, zawieszona jedną ręką na autobusowym trzymadle, rockandrollowo ubrana dziewczyna. Obwiedzione czarną kredką oczy, nad lewym uchem jeż, na prawym uchu luźno zwisająca grzywa, tatuaż ścieka po szyi w dół pleców, za bluzkę z czarnej, spranej bawełny w białe gwiazdki, opięte jeansy kurczowo trzymają się chudych bioder a poobijane glany, zasznurowane poprutymi sznurówkami świadczą o niejednej, udanej pogo-imprezie. Całość doprawiona ćwiekami - ćwieki na bransoletach, na tylnej kieszeni spodni i na szelkach - pięknie współgrają z sześcioma kolczykami w uchu i plecakiem z naszywkami wszystkich anarchistycznych armii świata. I cóż ja jej doradzę, oprócz wiadomych kawałków ulubionych zespołów krzyczących "Nie!" i "Precz! Aaa!"? Puszczam jej "Upiora w operze", o! Idealny dodatek do poszukiwań samego siebie - nagle jej dusza domaga się romansu wszech czasów! Z dreszczykiem.



Ale, ale! Przecież nie zawsze chcę kogoś zmieniać! W większości przypadków byłyby to porady jak dobrać kawałek do okazji. I tak:
Kiedy w rozkloszowanej sukience w drobne kwiatki i małym koczku wybieramy się do cioci na imieniny, polecam piosenki, które królowały na opolskich festiwalach ...dziesiąt lat wstecz. "Tyle słońca w całym mieście" czy "Biedroneczki są w kropeczki" wprowadzą nas w czasy, kiedy ciocia była młodą dziewczyną, popatrzymy na nią w zupełnie inny sposób i wizyta nie będzie się tak dłużyła, jak zwykle.



Do okularów w rogowej oprawie, ołówkowej spódnicy i butów na słupku dobieram muzykę z filmu "Superman" i już bieży przez miasto jego żeński odpowiednik! Kobieta, której nie straszne są wyzwania długiego dnia w pracy.



W autobusie pełnym ludzi siedzi skromnie z boku dziewczyna. Spódnica w panterkę, czerwone sandały i granatowa bluzka. Wszystkie spojrzenia skierowane są na nią - nie strój jednak przyciąga uwagę gapiów ale bardziej jej twarz. Bo spojrzenie lekko ma dzikie i rozkojarzone a szybko pulsująca krew przyprawia policzki o rumieniec. To przez muzykę, która z kabli wlewa się prosto w jej duszę i sprawia, że świat dookoła znika. "Murder on a dancefloor" i instynkt zabójcy wypływa na twarz - niespieralny aż do...końca piosenki.



Utwór dobrze dobrany do stroju działa podobnie jak seksowna bielizna pod zwykłą sukienką - pobudza zmysły, podkręca krążenie. Czasem aż chce się zatańczyć do słuchanej melodii a do tego najlepsze są trampki bo, jak mówi mój siostrzeniec, "ma się w nich takie denerwująco miękkie kroki". Denerwujące oczywiście dla kogoś, kto akurat zasuwa w mniej wygodnym obuwiu.

A tak naprawdę... dziewczyna w letniej, zwiewnej sukience i sandałkach z kolorowych pasków i chłopak w koszulce z kreskówki "Beavis and Butthead" mogą słuchać ...wszystkiego, co tylko pasuje do ich aktualnych nastrojów - od Mozarta po AC/DC, od "La donna e mobile" po "I got you, babe". Bo każdy ma wiele twarzy - tak, ty też;) Odwiedzajcie więc mojego bloga, na którym będą się pojawiać systematycznie zestawy: "okazja - strój - utwór" lub "bez okazji - zestaw - muzyka w kabelku". Sms-ujcie, głosujcie, zamawiajcie przez internet i kupujcie w sprzedaży wysyłkowej. W przygotowaniu oferty specjalne na okazje wyjątkowe i zwykłe, promocje i zestawy podarunkowe dla najbliższych. Już od początku października wyprzedaż gwiazdkowa i noworoczne przeceny - zapraszam!



Kobieta z Magdalii



blogID=6771189301603896380">

Komentarze