Gdy jesteśmy mali czas jest czystą abstrakcją. To dorośli się z nim zmagają: wołają za wcześnie z podwórka i za późno wracają z pracy. Kalendarz to zbiór zawieszonych mniej więcej w rozpoznanej kolejności przyjemnych okazji: urodzin, świat, wakacji... Nie czeka się specjalnie na kolejne daty, bo dni są jednakowo fascynujące, pełne beztroski i pełne „tu i teraz”, a zdyscyplinowane w ramki harmonogramów jedynie przez dbających o to rodziców. Czas płynie obok, nie szarpie nas, omija leniwy i głaszcze, wabiąc ewentualnie perspektywą "jak będziesz starszy..."
A potem przyspiesza. Nagle. Nieoczekiwanie. Wyrywa sie i zaczynamy rozumieć do czego służy zegar i kalendarz. Ciągle jednak jakoś nad tematem panujemy. Bezrefleksyjnie sami przyspieszamy i pęd trwa kilka lat. Tak szybko, że orientujemy się znowu nagle zaskoczeni, że wskazówka jest już na czerwonym... I wtedy dzieją się te rzeczy. Jesteśmy dorośli. Całkiem dorośli. Za bardzo nawet... Bo ta nasza dorosłość okupiona jest też czyjąś starością... Nasze dojrzewanie przekwitaniem...
A potem przyspiesza. Nagle. Nieoczekiwanie. Wyrywa sie i zaczynamy rozumieć do czego służy zegar i kalendarz. Ciągle jednak jakoś nad tematem panujemy. Bezrefleksyjnie sami przyspieszamy i pęd trwa kilka lat. Tak szybko, że orientujemy się znowu nagle zaskoczeni, że wskazówka jest już na czerwonym... I wtedy dzieją się te rzeczy. Jesteśmy dorośli. Całkiem dorośli. Za bardzo nawet... Bo ta nasza dorosłość okupiona jest też czyjąś starością... Nasze dojrzewanie przekwitaniem...
Obserwuję świat, w którym czas daje i odbiera i nieznośnie skrupulatnie prowadzi buchalterię. W tym roku urodził się mój syn. Odszedł jednak Ktoś inny, Kto nie zdążył go poznać, a kochałby go niczym anioł. Tęsknie za czasem, którego już nie ma i boję sie o ten, którego nie będzie...
Wiem, że mój syn nie ma o tym pojęcia. On w ogóle jeszcze nie wie, co to czas. Oby dowiedział się jak najpóźniej...
Wiem, że mój syn nie ma o tym pojęcia. On w ogóle jeszcze nie wie, co to czas. Oby dowiedział się jak najpóźniej...
fot.stock.xchng
czas jest okrutny i nieubłagany...staram się o nim nie myśleć...
OdpowiedzUsuńNie lubię czasu i rozważań o czasie jeszcze bardziej (pamiętne wiele stron "Czarodziejskiej góry"). Nienawidzę względności jego postrzegania (płynie zawsze za wolno- gdy na coś czekamy,lub za szybko- gdy ma się ochotę wypowiedzieć "Chwilo trwaj. Jesteś piękna"). I także tego, że to on rozdaje karty...
OdpowiedzUsuńRóżnie można podchodzić do upływającego czasu. W sytuacji kiedy odchodzi ktoś bliski oczywiście czas jest niesprawiedliwy i biegnie za szybko. Kiedy patrzymy do lustra też może wydać nam się okrutny. Ale czasem można traktować upływ czasu lekko i wtedy on się z nami też lżej obchodzi.
OdpowiedzUsuń