Obiecanka - cz. 2 ost



Czytaj część pierwszą:)

Krzyś zniknął za drzwiami gabinetu. A ja zostałam na krześle w poczekalni. Mała poszła zaraz do drugiego pomieszczenia, więc rozmowa o zamążpójściu została ucięta. Uff! Myślałam długo, jak kilka słów, które mam zamiar jemu powiedzieć, wpłynie na naszą znajomość. Takiego mężczyzny nie było mi dane dotąd znać w moim trzydziestoletnim życiu. Opiekuńczy, ale i bardzo męski. Zabawny, ale potrafiący patrzeć trzeźwo na życie. Z dobrą pracą, samodzielny i ... chyba się zakochałam. Wzięłam do ręki magazyn, takie gówno plotkarskie, dla zabicia czasu. Okładka krzyczy "zostawił ją dla gosposi", to może coś w środku będzie ciekawszego? "Rozeszli się po dziesięciu latach". Odłożyłam ten kolorowy magazyn. Bo wcale kolorowy nie był. Barwne było teraz moje życie, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że zaraz może wrócić do odcieni zwykłych, bardziej stonowanych, barw codzienności. A tak chciałam dalej w tym blasku, tych nieziemskich kolorach się kąpać... z Krzysztofem!

Wyszedł z gabinetu ze śmieszną miną, jak to po znieczuleniu miejscowym.
- Wiesz, nie zabiorę cie na kawę ani lody. Godzina postu.
- To naprawdę straszne. Ale jakoś damy radę.
- Chodźmy na spacer.

Poszliśmy do parku. Pogoda była ładna. Zakochani, jak to na wiosnę zwykle, powychodzili z domów i pozajmowali większość dostępnych ławek. To po tym można poznać, że już wiosna. Nie po aurze ale po ilości obściskujących się młodych ludzi, na każdej wolnej ławce. 
- No i jak, schodzi ci już to znieczulenie?
- Tak. Chyba lepiej.
Teraz powinnam zacząć. Ale jak? Nie chcę, żeby się to skończyło.
- Krzysiu, coś ci muszę powiedzieć.
- Tak?
- Nie wiesz wszystkiego o mnie. Postanowiłam trochę wykorzystać tę małą dziewczynkę z poczekalni... obiecałeś jej coś...
- Brzmi to bardzo tajemniczo. Masz jakiś sekret? Masz męża i troje dzieci, a i spore długi? - żartem zapytał.
- Nie do końca - serio odpowiedziałam.
Zatrzymał się. Patrzył na mnie.
- Mów.
- W szkole średniej miałam chłopaka. Byliśmy jak ci na ławkach, zakochani bez granic. Zaszłam w ciążę. Powiedział, że chce tego dziecka. W siódmym miesiącu ciąży zdradził mnie na jednej imprezie. I zostałam sama z moim synem. Dziś ma jedenaście lat. Artur na imię i jest cudownym dzieckiem. W wychowaniu pomagają mi cały czas rodzice - rozpłakałam się. Ryczałam jak bóbr. Tak nie chciałam, żeby się skończyło. Ale Krzyś objął mnie i tulił w ramionach. Chciałam w jego objęciach zostać na zawsze już. Jednak ta chwila musiała zmienić swój bieg.
- Basiu - zaczął, gdy już odkleiliśmy się od siebie. - Powinienem mieć ci za złe, że mi nie powiedziałaś od razu. I pewnie troszkę mam. To dla mnie nowe doświadczenie. I....
- Rozumiem. Zanim jednak zdecydujesz co dalej, daj sobie czas.
- Ale na co? Na to, czy chcę być z tobą? Odpowiedzi na to pytanie mogę udzielić wyrwany ze snu w nocy! Kocham cię, słyszysz?!
- Krzysiu - teraz to już ryczałam ze szczęścia. - Kochany mój. Nie zostawisz mnie?
- Przecież obiecałem - uśmiechnął się i pocałował, a mnie się kolana ugięły. Czułam fajerwerki radości!


Koniec


Gosia





Komentarze

  1. zdecydowanie za krótkie.
    chcę więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Paproszku, kolejne moje "dzieło" będzie długaśne...aż zatęsknisz do krótkich opowiadanek ;P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)