Autor, na co dzień zastępca redaktora naczelnego legendarnego magazynu „Rolling Stone”, w swej książce przedstawia osiemdziesiąt wielkich, klasycznych już hitów muzyki rockowej; począwszy od „Rock Around the Clock” - Billa Haleya (1954), a na „Fix You” (2005) zespołu Coldplay kończąc.
Jak to zwykle przy pozycjach tego typu bywa, można doszukiwać się kontrowersji; postawić pytanie dlaczego brakuje takich wartościowych wykonawców jak King Crimson, Peter Gabriel czy Talking Heads? Przecież posiadali także potencjał komercyjny w postaci odpowiednio: „Epitaph”, „Sledgehammer” czy „Once in a Lifetime”. Dziwią też niektóre wybory w obrębie samego wykonawcy. Sam sobie zadaję pytanie, czemu to z repertuaru R.E.M. autor zwrócił uwagę akurat na „Radio Free Europe”?! Co prawda argumentuje swój wybór, ale i tak jakoś mnie to nie przekonuje. Inny przykład. Owszem „Comfortably Numb” jest przepięknym utworem, tym niemniej, czy większym przebojem Pink Floyd nie był jednak – pochodzący zresztą z tego samego albumu „The Wall” – „Another brick in the wall”? No bo chyba jednak podstawowym kryterium autora był oddźwięk komercyjny nagrania? Bądźmy jednak szczerzy, każdy znalazłby jakiś feler, każdy z czymś by się nie zgodził.
Pomimo tych kąśliwych uwag muszę jasno powiedzieć, iż generalnie „Legendarne Przeboje Rocka” należy postrzegać jako reprezentacyjny zbiór wielkich, historycznych hitów. Ich układ jest chronologiczny, a tekst wzbogacono zdjęciem okładki płyty - albumu lub samego singla, choć zdarzają się wyjątki - jak na przykład w przypadku legendarnego "Bohemian Rhapsody" znalazła się okładka płyty kompilacyjnej. Każdy z singli opisany został w krótki, acz treściwy sposób, ukazujący kulisy powstania nagrania. Czasami – jak chociażby w przypadku „Every Breath You Take”, wielkiego przeboju The Police – Nathan Brackett ukazuje jak intencje twórcy hitu rozmijają się z jego późniejszym postrzeganiem przez słuchaczy. Prawdziwy rockfan doskonale wie, rzecz jasna, co było inspiracją do nagrania „Smoke On The Water” - Deep Purple, przy okazji jakiej ścieżki dźwiękowej powstało dylanowskie „Knockin' on Heaven's Door” i że „Hey Joe” nie jest bynajmniej kompozycją Jimiego Hendriksa - ale dla wielu osób będą to intrygujące i być może zaskakujące informacje. Tym niemniej i tak nawet znawca powinien sięgnąć po „Legendarne Przeboje Rocka”, bo w nim znajdzie takie małe kompendium wiedzy.
Książka może też zainteresować osoby młodsze, które chciałyby się zaznajomić z klasyką muzyki rockowej. Dziś, w dobie internetu, wystarczy wejść na pewien popularny serwis, by wysłuchać większości – o ile nie wszystkich – tych starych przebojów. Zaryzykowałbym zatem tezę, iż z książką „Legendarne Przeboje Rocka” w ręku owe słuchanie byłoby o wiele, wiele ciekawsze. A w przypadku zauroczenia może skłoniło by nawet do sięgnięcia po płytę? Z czego artyści bądź ich spadkobiercy niechybnie byliby zadowoleni.
Nie można nie wspomnieć o oprawie graficznej, warstwie ilustracyjnej. Niektóre fotografie są cudnej urody - zwłaszcza te monochromatyczne, "światłocieniowe". Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wetknął szpili za zdjęcia zbytnio przycięte (przykłady: Ozzy Osbourne, Stevie Ray Vaughan). Być może to zboczenie zawodowe, ale uczulony jestem na ucięte końcówki palców, gryfów....
Na pewno jest to lektura ciekawa i wartościowa, solidnie opracowana i pięknie wydana. A klimatyczne fotografie oddają nastrój koncertów, pasję muzyków, wokalistów, ich charyzmę.
Polecam
Wojtek
Jak to zwykle przy pozycjach tego typu bywa, można doszukiwać się kontrowersji; postawić pytanie dlaczego brakuje takich wartościowych wykonawców jak King Crimson, Peter Gabriel czy Talking Heads? Przecież posiadali także potencjał komercyjny w postaci odpowiednio: „Epitaph”, „Sledgehammer” czy „Once in a Lifetime”. Dziwią też niektóre wybory w obrębie samego wykonawcy. Sam sobie zadaję pytanie, czemu to z repertuaru R.E.M. autor zwrócił uwagę akurat na „Radio Free Europe”?! Co prawda argumentuje swój wybór, ale i tak jakoś mnie to nie przekonuje. Inny przykład. Owszem „Comfortably Numb” jest przepięknym utworem, tym niemniej, czy większym przebojem Pink Floyd nie był jednak – pochodzący zresztą z tego samego albumu „The Wall” – „Another brick in the wall”? No bo chyba jednak podstawowym kryterium autora był oddźwięk komercyjny nagrania? Bądźmy jednak szczerzy, każdy znalazłby jakiś feler, każdy z czymś by się nie zgodził.
Pomimo tych kąśliwych uwag muszę jasno powiedzieć, iż generalnie „Legendarne Przeboje Rocka” należy postrzegać jako reprezentacyjny zbiór wielkich, historycznych hitów. Ich układ jest chronologiczny, a tekst wzbogacono zdjęciem okładki płyty - albumu lub samego singla, choć zdarzają się wyjątki - jak na przykład w przypadku legendarnego "Bohemian Rhapsody" znalazła się okładka płyty kompilacyjnej. Każdy z singli opisany został w krótki, acz treściwy sposób, ukazujący kulisy powstania nagrania. Czasami – jak chociażby w przypadku „Every Breath You Take”, wielkiego przeboju The Police – Nathan Brackett ukazuje jak intencje twórcy hitu rozmijają się z jego późniejszym postrzeganiem przez słuchaczy. Prawdziwy rockfan doskonale wie, rzecz jasna, co było inspiracją do nagrania „Smoke On The Water” - Deep Purple, przy okazji jakiej ścieżki dźwiękowej powstało dylanowskie „Knockin' on Heaven's Door” i że „Hey Joe” nie jest bynajmniej kompozycją Jimiego Hendriksa - ale dla wielu osób będą to intrygujące i być może zaskakujące informacje. Tym niemniej i tak nawet znawca powinien sięgnąć po „Legendarne Przeboje Rocka”, bo w nim znajdzie takie małe kompendium wiedzy.
Książka może też zainteresować osoby młodsze, które chciałyby się zaznajomić z klasyką muzyki rockowej. Dziś, w dobie internetu, wystarczy wejść na pewien popularny serwis, by wysłuchać większości – o ile nie wszystkich – tych starych przebojów. Zaryzykowałbym zatem tezę, iż z książką „Legendarne Przeboje Rocka” w ręku owe słuchanie byłoby o wiele, wiele ciekawsze. A w przypadku zauroczenia może skłoniło by nawet do sięgnięcia po płytę? Z czego artyści bądź ich spadkobiercy niechybnie byliby zadowoleni.
Nie można nie wspomnieć o oprawie graficznej, warstwie ilustracyjnej. Niektóre fotografie są cudnej urody - zwłaszcza te monochromatyczne, "światłocieniowe". Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wetknął szpili za zdjęcia zbytnio przycięte (przykłady: Ozzy Osbourne, Stevie Ray Vaughan). Być może to zboczenie zawodowe, ale uczulony jestem na ucięte końcówki palców, gryfów....
Na pewno jest to lektura ciekawa i wartościowa, solidnie opracowana i pięknie wydana. A klimatyczne fotografie oddają nastrój koncertów, pasję muzyków, wokalistów, ich charyzmę.
Polecam
Wojtek
"Legendarne przeboje rocka"
Autor: Nathan Brackett
Wydawnictwo: G+J
Oprawa: twarda
Liczba stron: 270
Format: 20,5x23,5 cm
ISBN: 978-83-7778-675-8
Komentarze
Prześlij komentarz
Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)