Jakże kuszące są dla nas opowieści o życiu ludzi gdzieś na drugim krańcu kuli ziemskiej! Egzotyczne zwyczaje, odmienne tradycje, inne wartości stawiane na pierwszym miejscu, nie mówiąc już o takich zwykłych sprawach jak moda czy kuchnia. Jednak nie tylko te najodleglejsze zakątki intrygują: także "za miedzą" bywa ciekawie. I mimo bliskiego sąsiedztwa kraje leżące "tuż obok" oraz ich mieszkańcy mogą zaskakiwać, wywoływać ciekawość.
Tak też jest w przypadku Rosji. W zestawieniu z Malezją czy Urugwajem państwo to wydaje się nam dobrze znane. Wielu z nas uczyło się w szkole języka rosyjskiego, informacje o zdarzeniach w tym kraju, z którym sąsiadujemy i z którym łączą nas tak liczne i tak różne związki są dla nas ważne i interesujace. Jednak by poznać naprawdę dobrze naszych sąsiadów potrzeba wiele czasu. I na pewno potrzeba mnóstwa materiałów, przeróżnych tekstów czy opracowań. Zaś niniejsza lektura jest pozycją nader skromną jeśli chodzi o rozmiary. Licząca niespełna trzysta stron książka nie może stanowić kompendium wiedzy o Rosji. Sam autor przywołując tytułową matrioszkę przyznaje, że ma wątpliwości, czy choć do "drugiej warstwy" dotarł w swoich rozważaniach, opisach.
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno bez wahania możemy stwierdzić, iż poruszył mnóstwo tematów. Może jedynie nieco po macoszemu potraktował sztukę, jej przeróżne przejawy - w pozycji znajdziemy jedynie nieco uwag odnośnie literatury. Ale poza tym poznamy dzieje Rosji, przeczytamy o zawiłościach w kwestiach politycznych, o specyfice wyborów organizowanych w tym kraju, o religijności, obyczajowości, technologicznych i naukowych osiągnięciach, sporo miejsca poświęcono przywódcom państwa, zwłaszcza tym ostatnio dzierżącym stery władzy. Dużo pisze też o tym, jak my, Polacy, jesteśmy przez Rosjan postrzegani.
Stworzona przez autora postać wujka Borki jest pretekstem do przedstawienia losów osób niewygodnych dla władz, ale też dzięki niej poznajemy legendy rosyjskie, tradycyjne potrawy, nieco zwyczajów Rosjan. Tego ostatniego aspektu najbardziej brakuje mi w lekturze. Niegdyś zachwyciły mnie wspomnienia Joanny Bator zatytułowane "Japoński wachlarz". Autorka opisuje w tej pozycji swój pobyt związany z jej pracą na jednej z tokijskich uczelni. To tak porywające, pasjonujące opowieści, iż trudno się od nich oderwać. Osoba autorki jest w nich obecna, to przez pryzmat jej doświadczeń obserwujemy Kraj Wschodzącego Słońca. Osobiste przeżycia są kluczem do zaintrygowania czytelnika - przynajmniej w moim przypadku. Tego zabrakło mi u Macieja Jastrzębskiego. Beletrystyczne potraktowanie tematu nie stało się dobrym zamiennikiem. Na pewno też osoby szukające gruntownej wiedzy poczują się nieco zawiedzione. W "Matrioszce Rosji i Jastrzębiu" raczej znajdziemy podstawowe, najistotniejsze fakty. Nic w tym dziwnego - pozycja nie jest zbyt obszerna.
Jastrzębski pisze: "Historia kontaktów Polaków z Rosjanami plecie się jak długi warkocz. Nie ma takiej siły, która rozerwałaby splątane włosy. Więcej w niej bolesnych wydarzeń niż szczerej radości." - i słowa te są prawdziwe zwłaszcza z punktu widzenia naszych rodaków. Ci, którzy słyszeli od rodziców czy dziadków wspomnienia dotyczące przede wszystkim lat wojny, ale też i powojennych, na pewno mają choćby mimo woli stosunek nacechowany dystansem. Na terenie gdzie mieszkam wciąż żywa jest pamięć o obławie augustowskiej, stryj mojej mamy cudem uniknął pewnej śmierci i niepewnych dywagacji - gdzie też jest grób rozstrzelanych bez sądu, bez wyroku... To oczywiście sprawa z przeszłości, być może ktoś powie, że przebrzmiała.
Może takie lektury pomogą przezwyciężyć niechęć, pokażą kraj naszych sąsiadów z nieco innej perspektywy, "oswoją go".
Katarzyna
"Matrioszka Rosja i Jastrząb"
Autor: Maciej Jastrzębski
Wydawnictwo: Helion
Oprawa: miękka
Liczba stron: 284
Format: 14x20,8 cm
ISBN: 978-83-246-6659-1
Komentarze
Prześlij komentarz
Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)