"Kot Dalajlamy" David Michie - recenzja




Nie da się ukryć, że zaintrygował mnie pierwszy wyraz tworzący tytuł i to była motywacja, by sięgnąć po tę książkę. Jak dobrze, że David Michie jest wielbicielem kotów! Dlaczego? Bo okazało się, że to bardzo sympatyczna lektura o kocich zwyczajach, pełna zabawnych historii, trafnych obserwacji ukazujących bardzo złożoną (wiemy to doskonale!) naturę przedstawicieli gatunku Felis catus - a do tego to swego rodzaju "balsam dla duszy", wiele zasad w niej przekazanych wpisuje się w myśl Lamy Yesze - "Zostań swoim własnym terapeutą".

Niezwykle dramatyczny jest początek tej lektury - małe, ledwie żywe kociątko ma przed sobą bardzo czarne perspektywy, ale na szczęście dwóch małych chłopców, którzy sprzedawali zabrane kotce maluchy, zobaczył wracający z zagranicznej podróży Dalajlama. Tak się zaczęła wielka przyjaźń kot i tego niezwykłego człowieka.

Sympatyczna kotka o wielu imionach przeżywa mnóstwo zabawnych perypetii: "mimowolnie" staje się żarłokiem, bo sprzyjające okoliczności sprawiają, że wiele osób z którymi się styka pragnie ją nakarmić, a od tego tylko krok do problemów nawet z wchodzeniem po schodach... Koty i psy nie darzą się na ogół zbyt wielką sympatią - mamy możliwość przekonać się, jak to wyglądało w przypadku KJŚ, czyli Śnieżnego Lwiątka oraz psów, które znalazły się w jej otoczeniu. Spotyka też pewnego sympatycznego kocura oraz przyczynia się mimowolnie do rozprzestrzenienia się idei walki z deforestracją. 

Autor interesująco przedstawia usposobienie i zwyczaje kotów, zatem choć kot to wyjątkowy, to w jego zachowaniu odnajdziemy przyzwyczajenia i naszych Mruczków czy Puszków;) Ciekawym zabiegiem jest oddanie narracji w "ręce"/łapki;) kotki - to z jej perspektywy poznajemy zdarzenia. 
Polecam tę książkę wielbicielom kotów, na pewno będzie to dla nich intrygująca lektura!

Katarzyna


"Kot Dalajlamy"
Autor: David Michie
Tłumaczenie: Marta Czub
Wydawnictwo: Helion
Oprawa: miękka
Liczba stron: 184
Format: 14x20,8 cm
ISBN: 978-83-246-7459-6


Komentarze