Marco Malvaldi "Trzy karty" - recenzja




Wahałam się chwilę wpisując jako tag do mego tekstu słowo "kryminał". Wprawdzie jest ciało, jest i śledztwo, są i nawet policjanci - ale lektura odbiega znacznie od tego, czego się na ogół po noszących miano kryminałów książkach spodziewamy. Choć zdarzenia obejmują raptem parę dni, to akcja toczy się niespiesznie, jest sporo dygresji, pojawiają się postacie, które choć scharakteryzowane barwnie i szczegółowo nie mają ścisłego związku z tajemniczym zgonem pewnego starszego profesora z Japonii, który do Włoch przybył na kongres naukowy. To wszystko sprawia, że lektura jest prawdziwą przyjemnością, można się nią naprawdę delektować: bawi, zaskakuje, skłania do przemyśleń. 

To jakby "leniwe" snucie opowieści może wynikać z faktu, iż głównym miejscem zdarzeń jest bar w Pinecie, włoskim miasteczku położonym niedaleko od Pizy. Jego stałymi bywalcami jest czterech nieco zaawansowanych wiekowo przyjaciół, którzy są nader ciekawi życia innych ludzi;) Zapewne barman Massimo  (a jednocześnie właściciel baru Luma) określiłby to nawet bardziej dosadnie... Na dodatek ten niezwykły kwartet zajmuje jedyny stolik, przy którym można bez problemów korzystać z bezprzewodowego internetu! Ale jak się pozbyć takich klientów? Wszak "starych drzew się nie przesadza", trudno zmienić przyzwyczajenia gdy się jest już po osiemdziesiątce... A poza tym - przecież to wuj i jego najlepsi przyjaciele, zatem chcąc nie chcąc pogodzenie się z sytuacją jest konieczne. 

Zresztą nie tylko takie "niedogodności" w swym życiu napotyka barman - pracująca u niego Tiziana napomyka o konieczności zmiany designu lokalu i jest bardzo skuteczna w doborze argumentów, zatem dochodzi do pewnej rewolucji w tej materii. Massimo miał swego czasu zacięcie naukowe, porzucił jednak studia doktoranckie, bo... No właśnie - to kolejna sprawa: bohater ma wyraźnie sprecyzowane poglądy w kwestii edukacji i bardzo krytycznie ocenia "światek" wykładowców na wyższych uczelniach. Ci, którzy mają za sobą lekturę ostatniej części trylogii o prokuratorze Szackim odnajdą podobny wątek w "Trzech kartach" - problemy z organizacją ruchy drogowego tak widoczne w Olsztynie nie są tylko polską specyfiką: rozwiązania komunikacyjne zastosowane w Pinecie czy też w Pizie są równie nieprzemyślane (o ile nie bardziej kontrowersyjne...) No i wreszcie kwestia policji, śledztwa... Okazuje się, że stróże porządku niekoniecznie radzą sobie sami z biurokracją, brakiem kadr i środków. Właściwie bądźmy szczerzy - sukces dochodzenia wynika w olbrzymiej mierze właśnie z przenikliwości Massima! Ale to nie cała prawda: swój udział w ustaleniu przebiegu zdarzeń mają i starsi panowie, którzy tak lubią przesiadywać w barze Luma - ich doświadczenia, a także ich ciekawość (by nie określić tego mocniej: "wścibstwo";)) powodująca, że ludziom rozwiązują się języki podsuwają barmanowi pewne rozwiązania. I tak, choć czas goni, policjanci są nieco ograniczeni w możliwościach działań, a Massimo oprócz hobbystycznego zajmowania się śledztwem prowadzi bar i ma masę innych obowiązków, to udaje się ustalić, dlaczego wyjazd na kongres zakończył się tak tragicznie dla profesora Asahary. 

Choć niedługa to lektura, to jej bohaterowie zostali sportretowanie w nader wnikliwy sposób - naprawdę poznajemy bliżej Massima, mimo jego obiekcji odnośnie czterech staruszków, czytelnik może ich polubić, bo opisani są ze swadą, barwnie i ciekawie. Do tego wiele tu i innych obserwacji: odnośnie charakterystycznych cech przedstawicieli różnych narodowości zebranych na kongresie, są i uwagi dotyczące świata naukowców, ich przyzwyczajeń i dziwactw. Są i obrazy Włoch, które dla polskiego czytelnika są też wartym uwagi wabikiem. 

Polecam
Katarzyna


"Trzy karty"
Autor: Marco Malvaldi
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Oprawa: broszurowa
Liczba stron: 216
Format: 11x18 cm
ISBN: 978-83-7392-513-7



Komentarze