Co w handlu piszczy;)




Niektórzy znają z autopsji parogodzinne stanie w kolejkach po rzeczy "luksusowe", jak i te najbardziej podstawowe. Równie trudno było kupić wędlinę, jak i buty. Rzucone ręczniki znikały na pniu, mydła brało/kupowało się tyle, po ile kostek dawano;) Dziś zdecydowanie pułapka biega za myszą;) Sklepy małe i większe, centra handlowe, supermarkety, hipermarkety, sprzedaż internetowa, portale aukcyjne - możliwości nabycia rzeczy nam potrzebny jest mnóstwo.

Problem mają raczej handlowcy. Jak wzbudzić potrzebę posiadania tego i owego? Zmieniająca się moda, towary z "zaplanowanym" czasem działania, których nie opłaca się naprawiać, zresztą kuszą nowe możliwości kolejnych wersji danego urządzenia - to wszystko działa w pewnym zakresie. Dlatego też nie ma już mediów bez reklam - prasa, radio, telewizja są ich pełne, niekiedy odnosimy wrażenie, że to nie bloki reklamowe przedzielają fragmenty filmów, programów, lecz jest wprost przeciwne...

Jednak to wciąż mało. Nachalna reklama wylewa się ze skrzynek pocztowych falą ulotek, a ze zmasowanym atakiem muszą liczyć się ci, których numer telefonu trafi do puli przekazywanych sobie przez firmy, sprzedawanych "baz". Wówczas mamy pewność, że z nieznośną częstotliwością bombardowani będziemy ofertami nie do odrzucenia - telefon dzwoni niemal codziennie, możemy bez wychodzenia z domu, bez wchodzenia do sieci nabyć coś wprost bezcennego.

Oferty dzwoniących osób nie pozostawiają złudzeń - taki fantastycznych okazji nie można przegapić! Cóż to za skarby dosłownie za bezcen można nabyć... Unikatowe pozycje, ciekawe publikacje, tak potrzebne i użyteczne rzeczy, że aż dziw, jak do tej pory sobie bez nich radziliśmy! 

Szczególnie często - przynajmniej takie są nasze doświadczenia - proponowane są przeróżne wydawnictwa - rzecz jasna piękne, starannie wydane, interesujące... Białe kruki - można by powiedzieć, zatem i cena niewąska, ale z drugiej strony - jak zapewnia przemiły rozmówca - kurier będzie gratis:P

Przerwanie niekończącego się wywodu mającego na celu przybliżenie nam wszelkich zalet to niełatwe zadanie, na ogół wręcz niemożliwe. Do tego odmowa jest traktowana na zasadzie - "nie znaczy tak", zaczynamy się zastanawiać, czy mówimy niewyraźnie, czy też rozmawiamy z osobą, która w innym języku się porozumiewa? Ale przecież listę zalet oferowanego towaru przekazuje po polsku... Może ma ją zapisaną? Zresztą tak biegłe ich podawanie potwierdza tę teorię. "Zatem umawiam kuriera na jutro?", "Przyzna pani, że to niecodzienna oferta?" Przyznam albo i nie, czasem przecież każdego dnia nowe skarby za bezcen (to oczywiście przenośnia - bezcen w stosunku do niebagatelnej wartości wynikającej z przemowy dzwoniącego...) są nam proponowane.

Przechodząc do sedna - trzeba zachować trzeźwość umysłu, nie wierzyć ślepo w zapewnienia o niezwykłej okazji, rozważyć, czy dana rzecz jest nam naprawdę potrzebna. Wystarczy być asertywny. Ale jest pewien aspekt tego rodzaju handlu, który napawa niesmakiem. Na wzór naciągania na wnuczka mamy "przyjacielską sprzedaż"...

Mechanizm jest prosty - numery wzięte z książki telefonicznej gwarantują, że mamy do czynienia z ludźmi nieco starszej daty. Bezpośredni, serdeczny zwrot "na dzień dobry" wzbudza zaufania, za chwilę pada pytanie o zdrowie - i już senior jest kupiony... A towar sprzedany. Z praktyk pewnej firmy wydawniczej o szumnej nazwie wiążącej się z wielkopańskim tytułem dorzucę jeszcze jeden przykład nieuczciwej praktyki - dzwoniąca nieustannie pani słysząc głos nieco młodszej osoby niż te, które pragną uwieść swoją ofertą, stosuje "sprytny" wybieg, bo pyta o jakąś osobę, której imię wzięła "z sufitu". Gdy jednak w rozmowę włącza się osoba, której miała być przedstawiana kolejna ekstraoferta (mamy dwa aparaty telefoniczne), wówczas okazuje się, że pani nie szuka jednak "Brygidy" - "Pani Gieniu, słyszę, że nie jest pani sama w domu, zadzwonię później, wszystkiego dobrego"...

O pracę obecnie niełatwo, ale pewne praktyki są wysoce nieetyczne. Jeśli naciągnięcie starszego człowieka jest jedynym sposobem na sprzedaż produktu, to ocena tak działającej firmy może być tylko jedna...

Katarzyna

Komentarze