Słów parę o nowej domowniczce;)




Jednym z popularniejszych marzeń najmłodszych jest własny zwierz;) Czasem z rozmachem - owczarek kaukaski (Starsza wypatrzyła takiego milusińskiego i bardzo długo nas namawiała...), niekiedy o wiele skromniej - stryjek dziewczynek jako kilkulatek zapragnął mieć chomika, ale taki pupil według dziadka nie wchodził w rachubę. "To już lepiej psa wziąć" - powiedział - i tak też się stało. Z kolei w moim rodzinnym domu pies był zawsze, bo mój tata uwielbiał te zwierzęta. Nasze psy były "wielorasowe", ale i tak bardzo kochane.

Muszę jednak przyznać, że choć wychowywałam się "z psami", to moja wiedza na ten temat jest nikła. To nie były "moje" psy, ojciec zajmował się wszystkim, zresztą ostatni pies był z nami osiemnaście lat, więc czasy jego szczenięctwa jakoś mi się zatarły;)

Dlatego też nowy domownik wyproszony przez Starszą i wyczekany (bo marzenie o psie datuje się na czas, gdy miała pięć lat - od dwóch lat było to główne pragnienie i uznaliśmy, że teraz wreszcie możemy je spełnić, że jest na tyle odpowiedzialna, by się podopiecznym zająć) bardzo nas zaskoczył. Pod wieloma względami;)
Musimy przyznać, że nasz wybór przypominał nieco bezładną szamotaninę. Jakiż ten pies ma być? Jak duży? Która rasa będzie pokojowo - a nawet lepiej - radośnie;) koegzystowała z dwiema pannami, które nie szczędzą swoim pupilom atencji?;) Skąd tego pieska wziąć? Może niektórzy zwrócą nam uwagę, że najlepszym wyjściem byłoby uratowanie jakiegoś nieszczęśnika ze schroniska... Ale córce marzył się jednak mały piesek, szczeniak, który będzie u nas dorastać. Dlatego ucieszyliśmy się, gdy kolega opowiedział, że znajoma jego żony ma osiem szczeniaczków do oddania - za koszt szczepień, wizyt u weterynarza. Później okazało się, że ten koszt nieco inaczej się kształtuje, ale wiadomo - przyjaciel nie ma ceny i nie żałujemy ani złotówki;) Ja w każdym razie nie żałuje, bo rzecz jasna okazało się, że to raczej mój pies i do mnie należą wszelkie okołopsie działania;)  

Nie da się ukryć, że siedmiolatka, mimo że zapewnia o swej "dorosłości" i wielkiej odpowiedzialności, tak naprawdę blado sobie wyobraża opiekę nad psem. Przyznajemy, że i my sami przez pewne rzeczy zostaliśmy zaskoczeni. Do tej pory pod naszym dachem gościły koty. Nasza pupilka dożyła naprawdę sędziwego wieku, bo pełnoletności. Teraz mamy czteroletniego kota. Wcześniej też kota mieliśmy. Wszystkie te miauczące czworonogi w mig "łapały", o co chodzi z kuwetą - jeśli chodzi o psa, to nauka jest jeszcze trudniejsza niż z dzieckiem...;) Bywa, że i parę miesięcy to potrwa, a nierzadko i do roku się przeciągnie, zatem cieszymy się, że terakotę łatwo sprzątać... 

Przestudiowaliśmy wiele wpisów w sieci dotyczących psów tej rasy (czy też "w tym typie") - i jeśli chodzi o jedzenie, to polecana była bardzo gorąco jedna karma, która w naszym wypadku okazała się strzałem tak mniej więcej "w czwórkę", choć początkowo wydawało się, że to trafienie "kulą w płot";) Wielka torba karmy była jak wielki wyrzut sumienia, gdyż nasza suczka uznała, że jest ona niejadalna, zatem z rozmachem pluła nią na lewo i prawo... Z czasem pojawiły się nieco cieplejsze uczucia, choć entuzjazmu do dziś nie ma. Dlatego zdecydowanie lepszą opcją jest nabywanie niewielkich ilości i testowanie, jak też przypadnie do gustu naszemu czworonogowi. Może to i nieco drożej (w przeliczeniu) wyjdzie, ale unikniemy problemu - co też zrobić z tym workiem "niejadalnej" karmy?! 

Przygotujmy się na to, że cokolwiek  zostanie zjedzone... Naprawdę trudno jest upilnować, by pies nie zaanektował czegoś "atrakcyjnego" - zabawki, buty, elementy garderoby, książki... Nada się wszystko, nasza suczka z entuzjazmem porywa rozmaite rzeczy. Dobrze jest przygotować nieco zabawek, choć liczmy się z tym, że i tak atrakcyjniejsze będą te "owoce zakazane";) 

Ostatnio musieliśmy też w trybie pilnym zgłaszać się do pani weterynarz - bo lewe oko było w opłakanym stanie... Na szczęście cała ta przygoda zakończyła się pomyślnie, choć kosztowało nas to parę złotych... No właśnie - szczepienia, sterylizacja, rozmaite urazy - te wszystkie wydatki trzeba przewidzieć w naszym budżecie. Ale radość z posiadania psa jest nie do opisania! Wyznaję to ja - zatwardziała kociara;) 

Jeśli zatem rozważacie takie powiększenie rodziny, to potwierdzamy, że i dzieciaki stają się bardziej odpowiedzialne, i mamy okazję do przebywania na świeżym powietrzu (a spacery każdemu wyjdą na zdrowie). Wielka, niewyobrażalna radość:)

Katarzyna


Komentarze