Zamysł Linn Skåber jest prosty: oddać głos tym, którzy najlepiej się w temacie orientują. Ale co to znaczy być specjalistą od dorosłości? Kto się czuje znawcą w kwestii bycia odpowiedzialną, zrównoważoną osobą? Kto dostrzega sens, prawidłowość, kto wie, jak reagować na to, co się w dorosłym życiu przydarza: trudne momenty takie jak choroby, śmierć, rozstania, ale i codzienność pełną drobiazgów, czasem frustrujących, przytłaczających nadmiarem i koniecznością natychmiastowego poradzenia sobie z tymi sprawami?
Na pewno bohaterowie trzydziestu trzech odsłon dorosłości zebranych w drugim tomie tej nietuzinkowej podróży przez życie nie czują się mistrzami w byciu dorosłymi. Odpowiedzialność spada jak grom z jasnego nieba, nie ma pewności, czy nasz wybór przyniesie spodziewane efekty, ale z drugiej strony... Są i plusy! Mniej nas obchodzi zdanie innych, wiemy, że czas płynie tylko w jedną stronę, więc nie ma co czekać na odpowiednią okazję, trzeba działać i odważyć się spróbować nowego, żyć w zgodzie ze swoimi przekonaniami, nie tracić czasu na zamartwianie się.
Ale bądźmy szczerzy - to bohaterowie "Młodości" mogą jeszcze wszystko zmienić, ułożyć plan na następne lata, przeformułować go kilka razy, wybrać jeden zawód, potem drugi, trzeci i czwarty, zwiedzić pół świata albo i cały. Choć ich dramaty są przez nich tak mocno przeżywane, to wiemy, że kiedyś ten ból przeminie, a doświadczenia pomogą im stać się innymi.
Bohaterowie "Dorosłości" są nie mniej zagubieni niż osoby wypowiadające się w pierwszej części cyklu. Czytając kolejne wyznania ma się ochotę przytulić tych biednych, zagubionych ludzi, którzy mimo paru dziesiątek lat na karku nadal jeszcze w grze w dorosłość obrywają wlokąc się na szarym końcu stawki. A po bliższym przyjrzeniu się dostrzegamy, że inni też są na tej samej pozycji...
To poruszająca i niełatwa lektura, zapewne na dłużej, bo takich historii się "nie połyka" na raz. Ale jest też choćby "Nie rozumiem prawie nic z życia" czy - paradoksalnie - "Skąd jestem" - opowieści, które wywołują uśmiech, mimo że przez łzy. Do tego oczywiście znów Lisa Aisato zachwyca nietuzinkowymi pomysłami ilustracyjnymi, pięknym ujęciem tego, co trudno ubrać w słowa.
Polecam
Katarzyna
Komentarze
Prześlij komentarz
Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)