Wygrzać się przy grzejniczku to idealny plan na przedpołudnie, popołudnie i wieczór;) Ale ciepło cieszy jeszcze bardziej, gdy wracamy z mroźnego podwórka. Nasza kicia Lilka hołduje tej zasadzie, zatem czas wylegiwania się w ciepełku przeplata chwilami na świeżym powietrzu. A śnieg bardzo lubi - żartujemy, że to z powodu jej umaszczenia i kamuflażu, który w przypadku bieli się dopiero sprawdza.
Wspinanie się ma we krwi, choć pierwsze próby były nieco dramatyczne (wejście okazało się przyjemniejsze niż zejście i tata dziewczynek musiał się nagimnastykować, by małego drzewołaza sprowadzić na ziemię;)).
Świąteczna przerwa już ma się ku końcowi, ale ferie za pasem - zatem życzymy tyle radości z zabaw na śniegu, ile ma nasza pupilka!
Ja właśnie wróciłam z wakacji z Dominikany i wtedy szok miałam, jak zobaczyłam tyle śniegu. Szczególnie, że wyjechałam po Świętach, gdzie nie było ani trochę śniegu w ten magiczny czas. Dominicana nas mocno rozgrzała. Powrót do zimnej Polski był srogi.
OdpowiedzUsuń