Zamiast
wstępu dwie scenki kolejkowe:
1) Stoję sobie w
kolejce na stoisku w mięsnym. Rozstrzygam bezgłośnie dylematy: co by tu wybrać ze
skromnej dzisiaj oferty, by małym nakładem czasu przeobrazić w smaczny obiad
dla całej rodziny. W moje myśli jednak coś się niepostrzeżenie wkrada i odciąga
uwagę. Skutecznie, bo teraz już tylko słucham, chociaż nadal nie wiem, czy
kupić schab, czy łopatkę. A co słyszę? Dorosły, kobiecy, dosyć tubalny głos:
- kochanie, mamunia kupi jeszcze troszkę schabiku, jakąś szyneczkę,
paróweczki i wędlinkę dla tatunia. A później pójdziemy po chlebek,
jogurciki i herbatkę, bo już nam się skończyła w domciu.
Lekko się we mnie gotuje, ale skoro „mamunia” do swojego „kochania” chce
tak mówić- jej sprawa, jaki model języka przekazuje i przez naśladownictwo
uczy. Nic mi do tego. Ale następuje ciąg dalszy. Tym razem do ekspedientki:
– poproszę schabiku,
nie, nie ten kawałeczek („kawałeczek”
ma na oko prawie kilogram), ten obok. A może mi pani od razu uciąć cztery kotleciki?
I jeszcze 10 plasterków szyneczki poproszę. I 6 paróweczek. Już
daję pieniążki. Nie, nie trzeba grosika.
Nie będę Wam opisywała tego, co dzieje się w mojej głowie. Przejdę od razu
do wrażeń z drugiej kolejki.
2) Tym razem
stoję, żeby zapłacić za przedszkole. Z nudów czytam, co też ciekawego napisano
na przedszkolnej tablicy ogłoszeń. I co znajduję? Ano to:
„Pieniążki za przedszkole można wpłacać...”
„Brokuły z bułeczką tartą”
„Kompocik”
Nie czytam dalej, bo krew mnie zalewa.
Zalewa, bo z niezrozumiałych dla
mnie przyczyn dorośli ludzie w sytuacjach i miejscach zupełnie do tego
nieodpowiednich używają języka, który jest infantylny. Wciskają zdrobnienia,
które tak zastosowane tracą swój pierwotny sens, cel i znaczenie.
Teraz odrobina teorii - zdrobnienia (deminiutywy)
normalnie stosuje się nazywając małe
rzeczy, szczególnie bliskie mówiącemu lub młode. Skoro z jakiegoś powodu
myślimy o nich czule bądź tkliwie, to wyrażamy
to językiem. Czasami zdrobnienia stosuje się w zupełnie innym celu - aby
podkreślić nasz negatywny stosunek, kpinę bądź ironię.
Weźmy na tapetę „troszkę schabiku”. Mhm... ani ta „troszka” nie była
mała, ani młoda, więc zapewne mówiącej pani szczególnie bliska i traktowana z
dużą dawką uczucia? Te „pieniążki” za przedszkole też takie znowu małe nie są,
ale widać piszący ogłoszenie wybitną sympatią do nich pała, tak? A „bułeczka”
tarta?- no drobne toto jest, więc może normalnie przyjęta nazwa „bułka tarta”
powinna zostać zmieniona? A kompocik- że tak go mało dają? A kotleciki? Bo o
„grosiku” to chyba lekceważąco było, prawda? Sama nie wiem.
Wiem za to, że ludzie oceniają innych najpierw po wyglądzie, a w następnej
kolejności po tym co i jak mówią. I nie mam pomysłu nawet na to, jak mądre
musiało by być to, co ktoś chce
powiedzieć takim „języczkiem”, żeby nie zaczęto go postrzegać
jako infantylnego, zdziecinniałego i niezbyt poważnego, ewentualnie
egzaltowanego.
Was też denerwują wszechobecne
zdrobnienia, czy tylko ja jestem uczulona na „pieniążki”, „kotleciki” i
„schabiki”?
fot. stock.xchng
Znam jednego gościa, który mówi "złocisze" na pieniądze i to też jest strrraszne bo tego słowa nadużywa:/;)
OdpowiedzUsuńJa też mam alergię na pieniążki
OdpowiedzUsuńPojedyńcze zdrobnienie mnie osobiście nie drażni, ale cały zestaw już wkurza!
OdpowiedzUsuń"Fakturka" to moje znienawidzone slowo! tuz za nia "pieniazki"...
OdpowiedzUsuńna szczęście ja się rzadko spotykam z takimi zdrobnieniami;) mnie jeszcze bardzo denerwuje, gdy dorośli mówią do dzieci takim dziwnym sepleniącym językiem..a póżniej się dziwią,że dziecko niewyrażnie mówi;)
OdpowiedzUsuńtara- "tiutianie" jest ooookrooopne!!! Mnie mdli :D
OdpowiedzUsuńBoski "Artykulik", no "Miodzio" :)
OdpowiedzUsuńteż mnie irytuje takie natężenie zdrobnień w mowie... brrr...
Osobiście mam alergię na pieniążki. Szlag mnie trafia jak np. poważny człowiek pod krawatem używa tego zdrobnienia.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że nie puściłaś pawia w tej kolejce.
Kurczę chciałam coś jeszcze skrobnąć ale młoda się obudziła i syrenę włączyła.
Jakoś nie zwracam na to uwagi :-) Tyle innych problemów wkoło, że "pieniążki' i "schabiki" mnie ewentualnie śmieszą :-)
OdpowiedzUsuń