Dynia mistyczna




O Ty z pękatym brzuchem,
O Ty z pojedynczym uchem,
O Ty pomarańczowa, żółta, zielona i wielokolorowa,
O Ty jesienna królowa.
O Ty w słoikach dla niemowlęcia
O Ty, po której nie straszne wzdęcia
O Ty świecący potworze
O Ty w occie przetworze
O Ty przez lata zapomniana
O Ty- DYNIO UKOCHANA!!!

Dosyć grafomaństwa :D
Przechodzimy do konkretów.
Że smaczna, że zdrowa, że piękna... tak - wszyscy wiemy, a jak jeszcze nie, to nadrabiamy. Ale że jest elementem kultury i wierzeń?
A tak.

Pewnie wszystkim Wam w pierwszej kolejności  przychodzi do głowy skojarzenie z lampionem robionym tradycyjnie z okazji Halloween. Łatwo przechwyciliśmy i anglosaskie święto, i świeczkę w dyni. Ale czy ktokolwiek z nas wie, skąd się to wzięło?

Początków tej tradycji należy poszukiwać w legendach staroirlandzich. A konkretnie w tej o Jacku. Jack miał na pieńku zarówno z niebem (za sprawą swojego chorobliwego skąpstwa), jak i z piekłem. Kiedy skończył się jego czas na ziemi i śmierć zajrzała mu w oczy, jego dusza nie miała dokąd pójść.  Zamiast raju i piekła w udziale przypadł mu zupełnie inny los- chodzenie po świecie z lampionem aż do Dnia Sądu Ostatecznego. Zatem dynia z wydrążonym miąższem, wyciętą upiorną twarzą i świeczką symbolizuje Jacka i jego lampion, w szerszym kontekście - wszystkie potępione dusze. W pierwotnej wersji 31 października stawiało się ją przed domem (później w oknie). Miała chronić obejście i domowników przed zbłąkanymi duszami oraz witać przodków, gdyż ta noc należała do nich.

Nie jest to jedyny przykład symbolicznego, czy też religijnego wymiaru dyni. Niemalże każda kultura przypisywała temu warzywu właściwości magiczne, religijne i wplatała w mistyczne opowieści.
Chyba najciekawsze z nich wywodzą się z różnych plemion indiańskich. Indianie uprawiali to warzywo najprawdopodobniej już 7000 lat przed naszą erą. Nie dość, że doceniali jej walory kulinarne, estetyczne, praktyczne, to jeszcze była elementem ich wiary.

Powtarzającym się wierzeniem jest np. to o kobiecie, której ciało po śmierci staje się  pożywką dla dyni (u Indian Huron dynia wyrosła z głowy pramatki, z jej piersi - kukurydza, a z kończyn - fasola). Ta trójka warzywna powtarza się zresztą u wielu plemion w innym kontekście- jako sposób uprawy- dynia przy ziemi w celu zatrzymywania wody, kukurydza silna i stabilna i fasola, która pnie się po niej i znajduje oparcie.

Legenda innego plemienia głosi, że dynia (sama w sobie symbol urodzaju i płodności ziemi) jest również początkiem wielkiej wody. A jak wiadomo pokarm i woda to podstawa. A jak do tego doszło? Bohater wielu podań Giaial miał wyrodnego syna, który nastawał na życie ojca. Giaial zgładził swego syna, rozczłonkował, a fragmenty jego ciała umieścił w dyni oczywiście. Ojciec tęsknił za synem, więc wracał wielokrotnie do miejsca ukrycia jego zwłok. Pewnego dnia jednak w dyni, zamiast szczątków doczesnych swej latorośli znalazł ryby. Przerażony uciekł i miał już nigdy więcej nie wrócić do pamiętnej dyni. Uczyniło to za to biedne rodzeństwo poszukujące pożywienia. Giaial jednak powrócił i ochronił dynię przed zjedzeniem jej zawartości. Niestety warzywo upadło, roztrzaskało się, a z jego kawałków trysnęły strumienie. Rozlały się po całym świecie, a jedyna ziemia, która pozostała ponad tą wodą, to ta zamieszkiwana przed Indian.

Wśród indiańskich plemion jest jeszcze wiele podań z dynią w roli głównej.
A Wy znacie może jakieś, które wyrosły na bliższym nam terytorialnie i kulturowo gruncie?


Alcyna
alcyna.blogspot.com
fot. stock.xchng

Komentarze

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)