Matka niejadka poleca I


Matka niejadka nie ma łatwego życia ;) Przekonuję się o tym codziennie, z krótkimi okresami poprawy, od ponad 5 lat. Kreatywność w kuchni to normalna sprawa w takim wypadku.
Wyjścia mam bowiem dwa- patrzeć, jak niejadek nie je, albo tak konstruować jego posiłki, aby jednak coś przyswoił. Jestem absolutną przeciwniczką „wciskania” jedzenia i biegania za dzieckiem z łyżką/kanapką/jabłkiem. Do szału doprowadzają mnie mamy/babcie/nianie upychające jedzenie między jednym bujnięciem na huśtawce, a drugim. 

Wiem też doskonale, że dziecko nie da się zagłodzić i w końcu zje. Ale posiadam przypadek ciężki-  nie ma czasu na posiłki i zwyczajnie zajmuje go wszystko, tylko nie obiad czy kolacja. Dlatego muszę zrobić cokolwiek, żeby jednak uwagę skierować na to, co ważne (dla mnie) i chociaż na chwilę oderwać od tego, co jeszcze ważniejsze (dla niejadka) .
Tyle tytułem wstępu. Dzisiaj pierwsza partia zdjęć.
Nic wielkiego- zwykłe posiłki podane trochę inaczej. U nas działają, bo... zaskakują, bawią i cieszą. Polecam tę metodę wszystkim rodzicom niejadków.
Nie będę szczegółowo opisywała. Zdjęcia niech będą tylko inspiracją, jak można podać ulubione potrawy w nowej formie,albo przemycić coś, czego inaczej nasza pociecha nie wzięłaby do ust.


Roszpunka




Zima
Łódź piracka
Łąka
Hello Kitty

Dzisiaj komentarz może tylko do Hello Kitty:
Ryż ugotowany na „klejąco” (polecam specjalny ryż do sushi, lub płatki ryżowe, które gotują się kespresowo) z odrobiną cukru (można ugotować na mleku- u nas odpada z racji nietolerancji laktozy) formujemy na kształt Hello Kitty. Ozdabiamy kokardką ze skórki jabłka, oczkami i wąsikami z czekolady. U nas nosek z cukierka pudrowego. „Tło” to starte jabłko z cynamonem.


SMACZNEGO I PRZEDE WSZYSTKIM WSPANIAŁEJ ZABAWY

 Alcyna
alcyna.blogspot.com
fot. Alcyna, na zdjęciu jej córka :)

Komentarze

  1. Ale czad!!!!! co prawda - nie narzekam na apetyt u Młodej, je wszystko! wiec sie nie muszę wysilać... ;) ale za kreatywność Cię szczerze podziwiam. czy to nie jest bardzo czasochłonne?

    OdpowiedzUsuń
  2. Marta,czasami jest :D Ale większy problem jest z nowymi pomysłami, niż z samym wykonaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety też mam niejadka w domu :-( ale mój nie łapie się na takie cuda... próbowałam nie raz i u nas najzwyklej w świecie nie działa!!!!! Jak nie najdzie go ochota na jedzenie, jak nie ma tego co by chciał zjeść.... nie ma przeproś :-( Ale nie powiem, że pomysł z takimi cudami jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Edyta, u nas też nie podeszło przy pierwszych próbach. wręcz przeciwnie- szkoda jej było zjadac i się bawiła tym :D

    OdpowiedzUsuń
  5. hehehe, ale się narobisz:)) bombowe, te potrawy!!! ja byłam takim niejadkiem...tylko, że obok mego talerza leżał pas;) hehehe,moja mama nie miałaby czasu na takie zabawy;)
    z dzieciństwa pozostał mi wstręt do kilku potraw i całkowita blokada, gdy ktoś mnie zmusza do zjedzenia czegokolwiek...dlatego, gdy urodził się mój synek, postanowiłam, że nigdy nie będę go zmuszała do jedzenia...na szczęście niejadkiem nie był..choć czasami nie chciał jeść..nie zmuszałam go...teraz je za dwóch:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmuszanie do jedzenia to jedna z tych rzeczy,którymi brzydze się okrutnie. Ale małe podstępy?? Dlaczego nie ;) Pamiętam jak dla mnie babcia budowała zamki z ziemniaków w białym barszczu :DDD

    OdpowiedzUsuń
  7. pewnie też bym jadła coś tak fajowego:))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)