Justy rękodzieło



Justa – matka i żona. Kobieta w pełni. Kobieta z pasją tworzenia. Poznałam Justynę na forum Babyboom, byłyśmy w ciąży z terminem na ten sam miesiąc… Nasze córki mają już prawie trzy lata, zazwyczaj wymieniałyśmy się doświadczeniami typowo „matczynymi” – zupki, kupki, etc… I co się okazuje? Że ta z pozoru zwyczajna Matka – Polka, która na barkach dźwiga dom, męża i trójkę dzieci ma czas na coś jeszcze, coś, co cieszy oko, bo jest małym dziełem sztuki. I do tego praktycznym. Zapraszam do świata Justyny – Jasminy.

Martussa:
Dobry wieczór. Paluszki gotowe do udzielania wywiadu?:)

Justa:
A witam, witam :D Tak jest!

Martussa:
Chcę porozmawiać o Twoich małych dziełach sztuki i o Tobie, by czytelniczkom kobietnik.pl przybliżyć nieco to, czym się zajmujesz i jak udaje Ci się łączyć rękodzieło i wychowywanie trójki dzieci… Bo rękodzieło jest ważne i piękne, ale bez artysty dla mnie nie ma żadnej historii. To ruszamy??

Justa:
Tak :)

Martussa:
Pamiętasz, ile się już znamy?  Podpowiadam: 3 lata plus ciąża:)

Justa:
Hmmm... jakoś ... w ciąży z Amelką byłam... nie wiem dokładnie... ok 3 lat? 3,5?

Martussa:
Nie sądziłam, że poznam wirtualnie tak wiele kobiet, których życie i pasje mnie zaskoczą.

Justa:
No coś ty :) Mnie się po prostu czasem nudzi...

Martussa:
Czy przy trójce pociech masz czas na nudę??

Justa:
Mam czas, bo nie pracuję, mąż mi pomaga w prowadzeniu domu :)  I czasem ten czas na „nudę” gdzieś tam się znajdzie.

Martussa
Jesteś samoukiem? Rękodzielnikiem - samorodkiem? Przyznam, że ciut szperałam po sieci. Robisz trudną rzecz jak dla mnie… Papierowa wiklina mnie bardzo zaciekawiła. Skąd inspiracje?

Justa:
Na moim blogu, w instrukcjach znajdziesz kilka interesujących stron, głównie czeskich i rosyjskich, to są główne źródła mojej wiedzy.  Najpierw była bibuła i z nią głównie fantazjowałam

Martussa:
Długo to robisz?

Justa:
Od kwietnia 2010 roku.

Martussa:
Ale papierowa wiklina chyba jest bardziej kreatywna od bibuły, prawda?
Armatka na wino przed malowaniem


Justa:
Z papierową wikliną od niedawna mam przyjemność eksperymentować. Przyznaję, bardzo mnie wciągnęła.

Martussa:
I wychodzą  niezłe cuda. Praktyczne, ale też bardzo estetyczne.

Justa:
 No tak, możesz stworzyć wiele przydatnych rzeczy m.in. koszyków. Albo sprawić komuś prezent, którego nie kupi się w żadnym sklepie np. armatkę.





Martussa:
Jak dużo czasu zajęło Ci zdobycie takiej wprawy?

Justa:
Ciągle się uczę :)

Martussa:
Sama?!

Justa:
Sama :)

Martussa:
Jak?? Wszystko znajdujesz w sieci?

Justa:
Podglądając różne blogi, pisząc na forum rękodzieła - wystarczy poświęcić temu trochę czasu.

Martussa:
Jak dużo tego czasu musisz mieć, by zrobić takie cudo?

Justa:
Niekiedy cały dzień. Ponieważ nie jest to tak, że siądę i po prostu robię. Zwykle zasiadam do swoich  „robótek”, gdy już  w domu wszystkie obowiązki wykonam, z dziećmi lekcje odrobię i jest chwila spokoju. Lub rankiem, kiedy to starsze dzieci uczą się w szkole.

Martussa:
A bąble nie chcą pomagać? W końcu trójka maluchów na pewno jest ciekawa...




Justa:
Owszem, i oni coś tam tworzą . Jak przychodzi pora malowania to i oni malują swoje "rękodzieła", ale farbami plakatowymi :)

Martussa:
Uczysz ich wyplatania?

Justa:
Bawimy się wszyscy.

Martussa:
Mają Twoje zdolności i wytrwałość?

Justa:
Wydaje mi się, że dziewczyny mają zdolności plastyczne –  Jula pięknie maluje a Amelka ją naśladuje. Kacper  lubi coś z niczego tworzyć.

Martussa:
Wiesz, spróbowałam sobie wyobrazić, jak zachowałaby się Hanka – rówieśniczka Amelki -  w chwili, gdy ja zorganizowałabym sobie taki warsztacik pracy :) Widziałam rysunki Amelki – chylę czoła, faktycznie. Dziewczyna robi to całkiem nieźle jak na trzylatkę :)

Justa:
Może warto spróbować,  fajna zabawa.

Martussa:
A wiesz, że korciło... Ale ja się szybko zniechęcam...

Justa:
Raz spróbujesz i odpędzić sie od chęci zrobienia czegoś nowego nie będziesz mogła.

Martussa:
A czy myślisz, że to może być sposób na biznes?  Twój sposób na biznes? Sama pisałaś, że można podreperować budżet domowy, nie myślisz o tym na większą skalę?

Justa:
W jakimś stopniu na pewno. Z tym, że do "tego" biznesu potrzebny jest czas , a przy trójce szkrabów wiadomo jak jest. Nie mogę poświęcić się temu w całości, bo wtedy to mąż musiałby przejąć moje obowiązki domowe. Wszystkie :)

Martussa:
Materiał  do Twoich prac jest niedrogi, właściwie to pracujesz przy recyklingu, ale ta praca wymaga pewnie trochę czasu.

Justa:
Dokładnie. Czasu i zaangażowania.

Martussa:
Co Cię zachęca do takiej aktywności?

Justa:
Lubię coś tworzyć a jeśli przy tym mogę wrzucić coś do świnki - skarbonki, to tworzę.

Martussa:
A nie jest Ci smutno, gdy musisz rozstać się z czymś, co zrobiłaś? Pytam, bo ja się przywiązuję do swoich tworów...

Justa:
Nie, jestem szczęśliwa , że komuś spodobało się moje rękodzieło.

Martussa:
I ani ani tyci smuteczku?...

Justa:
Jest takie powiedzenie , że "Szewc bez butów chodzi"...

Martussa:
Otóż to, ale sama wspomniałaś, że w domu masz swoje koszyki, więc nie jest tak do końca...

Justa:
Niektóre tak, bo zrobiłam je dla własnych potrzeb.

Martussa:
Wiem, że z pracą teraz ciężko, ale czy nie chciałabyś i nie mogłabyś zająć się rękodziełem zarobkowo?

Justa:
Zamierzam Amelkę posłać od września do przedszkola. Gdy mi czas pozwoli.... pewnie :D

Martussa:
Starszaki w szkole, Amelka w przedszkolu... a Ty wyplatasz

Justa:
Oj, tak, bo lubię to co robię. Choć jeszcze dochodzą obowiązki domowe. W domu ciągle jest coś do zrobienia.

Martussa:
Wiesz, ale jako kobieta pracująca też musiałabyś znaleźć czas na obowiązki domowe... :)

Justa:
Też, masz rację.
Jednak myślę, że "rękodzieło" to wyczerpujące zajęcie wymagające czasu i nie da się czegoś w ilości kilku sztuk wyprodukować od razu.

Martussa:
Dlaczego? Chodzi o ból dłoni? Bardzo bolą?

Justa:
Między innymi. Przy skręcaniu rurek bolą nadgarstki, a potem  paluszki od wyplatania. Druciki przy robieniu różyczek wbijają się w dłonie … To mozolna praca i wysokiego ryzyka jak widzisz.

Martussa:
Świat pełen niebezpieczeństw. Czy w tym wszystkim masz czas dla siebie - Kobiety?  Wiesz, fryzjer, wieczorne winko z mężem itp... bo ja to mam mało… a mam o dwoje dzieci mniej

Justa:
Taaak, z tym to i u mnie akurat skromnie. Ale nie mówię, że nie odwiedzam fryzjera czy nie mam czasu na lampkę winka lub obejrzenie jakiegoś dobrego filmu z mężusiem.

Martussa:
Prócz praktycznych koszyków zainteresowało mnie jeszcze coś… Mianowicie te składane kwiaty z papieru. Są przeurocze  i śliczne!

Justa:
Kusudamy? Powstają z karteczek, takich notesikowych

Martussa:
Z tych malutkich takich?? Szok!!

Justa:
Tak, właśnie z nich :)

Martussa:
Czy przy takich różnorodnych wytworach masz wielu klientów?

Justa:
Klienci pojawiają się pocztą pantoflową. Jeśli wyjdę z gotowym towarem "do ludzi" to coś zawsze się sprzeda. Nie sprzedaję drogo, dlatego mam z tego jakiś utarg. Koleżanka koleżance pokaże, pochwali się... i zamówienia jakieś mam. Najładniej ostatnio sprzedawały się choinki, kule różane oraz drzewka.

Martussa:
Kule różane????

Justa:
To taka kula z różyczek z bibuły do powieszenia w oknie czy w dowolnym miejscu w mieszkaniu. Wyglądają okazale i są ciekawą ozdobą.
Ostatnio zrobiłam trzy kosze duże z różami z bibuły na Dzień Babci i Dzień Dziadka.

Martussa:
Kim jest Tilda?

Justa:
Ha! O króliczkach Tilda pierwszy raz dowiedziałam się z bloga koleżanki . Bardzo mnie zauroczyły te małe pluszaczki. Trochę poszperałam w Internecie i znalazłam wykrój, jak uszyć takiego królika. Pierwszy królik trafił w ręce Amelki, drugi Julii, a trzeci Kacpra.I  odbyło się śmieszne przedstawienie pt. " Trzy króliki" . Te małe cudeńka podbiły również serca bliźniaków ( chłopca i dziewczynki) mojej siostry. I na tym szycie zaprzestałam, bo nadszedł czas przygotowywania dekoracji Bożonarodzeniowych. Co nie oznacza, że nie wrócę już do szycia. Przymierzam się do uszycia dużego królika, większej przytulanki dla Amelki, bo ten 30 cm wiecznie w nogach śpi.

Martussa:
Wyglądają na miłe stworzenia. Wróć do maszyny, bo są bardzo urokliwe.Dziękuję za czas, który nam poświęciłaś.


Justa:
Dziękuję i ja :)

Więcej o Justynie i jej dorobku rękodzielniczym znajdziecie tu: http://jasminyrekodzielo.blogspot.com/

przepytała
fot. Justa

Komentarze

  1. gratuluję pomysłowości i wytrwałości :) Armata jest świetna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. HA!! zrobiłam dwa kwiatki, kusudamy!! udało się i są bardzo ładne!!! Justyśka - gdyby nie wywiad z Tobą - nie wiedziałabym o ich istnieniu!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No to teraz pochwal się jak wyszły ;) Czekam na fotki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znamy się z BB i zawsze podziwiam Cię, Justyś za to co robisz ,bo sama mając trójkę dzieci i ogromną pasję tworzenia szukam odrobinki więcej czasu . Oby Doba miała kilka....dziesiąt godzin więcej

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)