Plastikowy upał




Jechała z wolna przez miasto a jej pustą zazwyczaj głowę wypełniały leniwe myśli. Tramwaj ciągnął po torach swoje długie, ciężkie ciało jak przyklejoną gumę do żucia - wydawało się, że tylko pozornie posuwa się do przodu.

Upał...

Przez szyby obserwowała manekiny usychające na wystawach mijanych sklepów - jeden z nich osuwał się po ścianie w za długiej, purpurowej koszulce i przekrzywionej kasztanowej peruce -  "hej, laseczko, chyba musi być ci gorąco jak w piecu!" Kolejne wystawy przesuwały się powoli przed jej szklanym wzrokiem. Następni więźniowie witryn pustych o tej porze sklepów - niemo zapraszający na promocyjne zakupy, w zaskakująco niskich cenach. Nie mają prawa nawet spocić się w ten upał.

Za chwilę jej powłoka zacznie się chyba rozpuszczać w tym skwarze. Co robić - jej współtowarzysz posadził ją na siedzeniu po nasłonecznionej stronie - ramię już prawie stopiło się z szybą.

Ulice miasta w upalne dni są ciche - ludzie zamykają się w domach lub opuszczają je w klimatyzowanych samochodach by zanurzyć stopy w czymkolwiek, co choć trochę przypomina  jezioro lub strumień. Ptaki nie śpiewają, oszczędzając operetkowe głosy na bardziej wilgotny poranek. Dzieci, obezwładnione upałem śpią z otwartymi buziami i wypiekami z gorąca na okrągłych policzkach. Młodzież lansuje się w klimatyzowanych galeriach handlowych lub na niemiłosiernie zatłoczonych plażach a starcy siedzą w domach, za zaciągniętymi kotarami i z wachlarzem w pokurczonych dłoniach zapadają w narkotyczne drzemki.

Gorąc...

Pies z długim, różowym, wywieszonym językiem dyszał ciężko obok swojej pani w za ciasnym fioletowym garniturku. Kto ubiera się tak w taką pogodę?! Na szczęście ona sama była w stroju Ewy a i tak pasażerowie częściej patrzyli z niedowierzaniem na kobietę wciśniętą w śliwkowy komplecik. Golaskę omiatali tylko roztargnionym wzrokiem - marząc pewnie o tym, żeby móc jak najprędzej wyskoczyć z krępujących ich ubrań.

Obojętnym wzrokiem patrzyła na czerwony z gorąca kark mężczyzny siedzącego przed nią. Kropelki potu tworzyły na jego powierzchni fantazyjne wzorki, łączyły się ze sobą i meandrami spływały za kołnierzyk koszuli w niebieską kratkę. Ona sama nie poci się nigdy - prędzej się roztopi ale kropli potu ani śladu... Jego woda toaletowa, rozgrzana słońcem, parowała i tworzyła wokół niej, na szczęście pachnącą, egzotyczną mgiełkę.

Skwar...

Nie miała żadnych życzeń, marzeń ani negatywnych czy pozytywnych myśli dotyczących celu jej podróży. A jednak, kiedy tramwaj z przeciągłym piskiem zatrzymał się na przystanku, jej wnętrze skurczyło się, chociaż na zewnątrz nikt nie zauważył zmiany w jej wyglądzie. Mężczyzna, który tak bezlitośnie posadził ją przy nagrzanym oknie, teraz chwycił ją wpół, uniósł lekką jak piórko i wyskoczył ciężko na rozgrzaną ulicę. 

Jeszcze kilka susów przez jezdnię w niedozwolonym dla pieszych miejscu (byle szybciej znaleźć się w cieniu), zgrzyt klucza w zamku i półmrok pomieszczenia od północnej strony kamienicy. W pośpiechu i rozdrażnieniu z gorąca, zawadził nią o ścianę - odpadła jej ręka ale szybko, wprawnym ruchem wsadził ją na miejsce - jak nowa. Jeszcze chwila i już ubrana - żółta muślinowa halka i peruka z ciężką grzywką - blond - cóż, niech będzie tym razem. Usadzona sztywno na krześle, wzrok wbity w chodnik - tak dobrze. Parter, witryna od głównej ulicy.

fot. freedigitalphotos.net


Komentarze

  1. No, a ciąg dalszy czy nastąpi? ;) Plastikowa Lala nie ma pustego wnętrza. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Martussa:) hmmm trzeba by o tym pomyśleć ale wydaje mi się, że na razie jej wnętrze wyeksploatowałam do końca;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Chcę więcej:) Pozdrawiam Magdalenko:*

    OdpowiedzUsuń
  4. :)Więcej powinno wyskoczyć kiedyś z mojej głowy;) Dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)