Orgazm w PeKaeSie cz 3 ost



W części drugiej...

Pojazd, który wiózł nas do celu, stał w korku.
- Świetnie. Ja jeszcze muszę podjechać PeKaPe i na dobranockę nie zdążę - zamarudziłam sobie.
- Tu jest motel. - przysunął się do mnie, że niby do okna, bo chciał pokazać noclegownię. I zrobiło się upalnie - Moglibyśmy nasze spotkanie przedłużyć do rana. Opowiedziałbym Ci kilka bajek...
- O właśnie! I dlatego zapomnij. Bajkopisarzom dziękuję. - zaśmialiśmy się oboje.
- Szkoda... szkoda, że nie spotkałem cię wcześniej.
- Co masz na myśli?
- Bo widzisz, jest kobieta, której już coś obiecałem.
- I to nie przeszkadza ci w bajerowaniu innych?
- Tak dobrze mi tu z tobą, że stwierdziłem ...że się przyznaję. Wyjeżdżam za pół roku do Stanów. Ona już tam mieszka. Od wielu lat...
- Pasująca połówka pomarańczy? - zapytałam retorycznie a on jakoś tak się... zamyślił. Miał coś powiedzieć, ale zrezygnował.

Autobus ruszył, korki się skończyły. Patrzyłam na pola, lubię te pagórki zalesione. Nie mogłabym żyć na nizinach.
- Ładnie tu. - kontemplowałam, przerywając ciszę. Po kilku chwilach znów byliśmy razem, w tym samym dialogu, nie tylko słownym, ale i wzrokowym. A nasze ciała były tak blisko... Rozmawialiśmy o życiu, o głupotach. Flirtowaliśmy, zapominając o tym, że za kilka chwil się rozstaniemy. I gdy autobus wjechał na przystanek pomyślałam, co tak szybko?
- Goni mnie potrzeba, ale nie chcę się z tobą jeszcze rozstawać...poczekasz? - zapytał.
- Tak, wyciągnę plecak i jestem twoja...- czy ja to powiedziałam?- ...to znaczy, poczekam przed wiadomym miejscem.



Szliśmy do wyjścia w autobusie, wtem odwrócił się i zapytał dosyć głośno:
- Miałaś kiedykolwiek orgazm w PeKaeSie?
- Nie - zmieszałam się, czując na sobie wzrok współpasażerów.
- Ja dziś trzykrotnie.- powiedział z rozbrajającym uśmiechem.
Masz mnie, tym razem tylko pomyślałam.

Gdy wyszedł z toalet, poszliśmy na dworzec. Mój pociąg odchodził wcześniej. Okazało się, że on też PeKaPe pojedzie, tyle, że w innym kierunku.
- Dasz mi swój numer?
- A po co? - odpaliłam.
Nic nie powiedział, ale ja to zrobiłam. Sobie niepotrzebną nadzieję także. Potem wszystko działo się jak w filmie. Wsadził mnie do pociągu, pocałował na schodach tak, że... Oj, byłam jego przez te kilka chwil.
- Chcę jeszcze - szepnęłam, gdy przerwaliśmy. I tak trwalibyśmy w tym płomiennym uścisku nie wiem jak długo, gdyby nie...
- ODJAAAAAZD! - to konduktorzy jeszcze tak krzyczą? Chyba tylko jacyś mało romantyczni. Stają metr od całujących się i robią im kawały, które wyrywają ich skutecznie z objęć. Odwróciłam się w stronę wagonu. Dziewczyna tam stojąca uśmiechnęła się do mnie a ja jej odpowiedziałam tym samym.

I mignął mi za oknem, i znów świat zaczął uciekać, bo ja nawet małym palcem u nogi nie ruszyłam.


KONIEC


Komentarze

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)