Przesilenie czyli wiosenny galimatias




Straszny czas - przedwiośniem zwany, w tym roku nie puka do drzwi mojego organizmu z taką siłą, jak w roku ubiegłym.

Co to się działo rok temu - o matko!
Zelżały śniegi i pierwsze promienie wyżej już stojącego słońca zaglądały rankiem do okien. W gałęziach drzew i krzewów zaczęły żywiej krążyć życiodajne soki. Ptaki świergoliły za trzech. A ja mogłam tylko marudzić za pięciu i spać za dziesięciu.
Bolały wyziębione podczas mrozów kości, cera wysuszona przez kaloryfery szarzała, włosy chowane w zimie pod czapką i kapturem matowiały, oczy absolutnie nie błyszczały - łzawiły za to od komputera, wiatru, słońca i wszystkiego innego - okrutnie. Byłam w szoku - pierwszy raz poczułam na własnej skórze, że przedwiośnie to nie czas beztroskiego skakania z radości na widok pierwszych oznak wiosny, buszowania po sklepach z nadzieją na znalezienie kolorowych części garderoby, noszenia krótkich spódnic, zwiewnych apaszek i cieszenia się z powiewów ciepłego wiatru we włosach.

O, nie. Tym razem była to droga przez mękę. Ptaki grały na nerwach swoimi trelami, chodniki straszyły pozimowym kurzem, gołe gałęzie krzewów zahaczały o ubrania a słońce i wcale nieciepły wiaterek wysuszały skórę. Krew co prawda krążyła szybciej w żyłach ale powodowało to jedynie ucisk w skroniach i nerwowe bicie serca. Uff, czy to się kiedyś skończy?! Myślałam tylko o tym, żeby pójść spać, najlepiej czułam się chwilę przed zaśnięciem - przykładałam głowę do poduszki, szyby w tramwaju, ściany w kolejce, zamykałam oczy i odpływałam...

Po przebudzeniu nie było zwykle lepiej, niestety. Wydawało się, że każda minuta snu wytwarza w moim organiźmie zapotrzebowanie na kolejne dziesięć minut sennego odlotu, i tak aż do narkotycznie sennego zapętlenia się. Sen, senność, rozdrażnienie, zrzędzenie, otępienie, piasek w oczach, zimny podmuch wiatru w uszach, ból czaszki, ręki, nogi... Końca nie było widać! Wiecie o czym mówię?

A jednak sytuacja zmieniła się na lepszą po kilku tygodniach tak, że teraz już nawet dokładnie nie pamiętam co, jak i dlaczego:) W tym roku ze snem lepiej - już nie pociąga ściana w kolejce. Słońce cieszy, nieliczne ptasie trele weselą uszy, włos i skóra co prawda wołają o pomstę do nieba ale...są przecież maseczki i odżywki cud;) Krążąca krew nie przyprawia o palpitację serca, tylko napędza do działania, takiego wiosenno -zwolnionego, ale jednak działania! Pomagam jej w tym pijąc wyciąg z tajemniczej południowo-amerykańskiej rośliny, ale o tym sza! Niech myśli, że pędzi w dobrym kierunku siłą własnego rozpędu;)

Może przedwiośnie raz trzeba przejść jak odrę, świnkę czy ospę? Przed zachorowaniem myślisz, że ciebie to nie dotyczy. Ale kiedy ta paskuda cię dopada i wyciśnie z ciebie ostatnie poty, masz już o niej pojęcie i nie chcesz jej więcej znać. Rozumiesz wtedy doskonale innych, przechodzących przez to piekło. Wkrada się empatia - piękne pojęcie - "współodczuwanie". Gdy słyszę to słowo, przypomina mi się pewien wykład z psychologii. Mądra pani profesor powiedziała, że empatia owszem, wspaniała jest, ale działa tylko wtedy, kiedy zrozumiemy, że nie mamy się z osobą czymś zmartwioną zapłakać na śmierć, tylko przez zrozumienie jej sytuacji i wczucie się w nią - konstruktywnie jej pomóc.

Jak pomóc osobie zasypiającej na stojąco w tramwaju w czasie zimowego przesilenia? Najlepiej podłożyć jej pod głowę miękką poduszkę. Tu pole popisu dla empatii się kończy - reszta objawów przejdzie sama - już w kwietniu;)

Pozdrowienia przedwiosenne - energetyczne, nie półsenne,
Kobieta z Magdalii

fot. freedigitalphotos.net

Komentarze

  1. Ja tam chce już lata ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Lato - świetnie - byle nie deszczowe;)Ale wiosna, np. taki maj - coś pięknego jak wszystkie drzewa zaczną kwitnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Za sprawą tego samego "tajemniczego specyfiku";)w marcu czułam się wyjątkowo dobrze, radośnie:) Deszczowe dni nie przyprawiały mnie o depresje tak jak w latach wcześniejszych (epoce przed "tajemniczym specyfikiem") a cieszyły- myślałam deszcz zmyje wszystkie brudy po zimie:) Na słońcu zaś bezczelnie wygrzewałam się w cienkiej bluzeczce a promyki słońca cieszyły mnie a nie drażniły jak wcześniej;) Pozdrawiam serdecznie Autorkę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. :) TO działa;) również pozdrawiam gorąco:):)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)