Kim on jest? - część 2.


We wcześniejszych częściach...

Odnowienie znajomości szkolnej sprawiło, że zapomniałam o facecie - zjawie. W redakcji pojawiałam się rzadko. Liczyłam, że książka zajmie mi sporo czasu, ale nie wiedziałam, że po jej napisaniu będę mieć tak dużo zaproszeń. Podpisywanie, akcje charytatywne... Biblioteka miejska z mojego miasteczka chciała zrobić spotkanie ze mną. Dla Bartka miałam nieliczne wieczory, często zasypiałam na kanapie. Sama nie wiem kiedy minął miesiąc od dnia naszego spotkania po latach. Kursowaliśmy to ja, to on po 40 km kilka razy w tygodniu do siebie. Aż w końcu zapytał:
- Przeprowadź się do mnie. I tak teraz więcej pracujesz w domu. Zamiast jeździć tyle kilometrów tygodniowo ten czas przeznaczymy na jakieś... przyjemności? - to mówiąc pocałował mnie gorąco. Poddałam się zupełnie tej fali. Wpadłam w trans i zaczęliśmy tańczyć. W tańcu zatracając się, dziko ocieraliśmy się o siebie. To odpychając się od siebie, to przybliżając bezgranicznie. Ten taniec był taki jak nasze bycie razem. Namiętny i pełen sprzeczności. Bo pragnęliśmy się całe lata, potem zbliżyliśmy się niby do granic, a ciągle nie byliśmy aż tak blisko...
Finał tańca był jak pokaz fontann, które po latach uruchomiono. Nieziemski!


- Bartuś, czy myślisz, że życie z artystką pod jednym dachem to łatwe zadanie? Inżynier, budujący mosty, poukładany pedant. A ja taka roztrzepana... Zginiesz w moim bałaganie.
Gładził moje potargane włosy. Bawił się kosmykami i nic nie mówił. I zdziwiłam się, gdy rzekł:
- Jesteś moim dopełnieniem. Ten ostatni miesiąc to najszczęśliwszy czas mojego życia.
Nie spodziewałam się na takie wyznanie z ust faceta. Mojego faceta!

I mnie było z nim cudownie. Nie wahałam się przewieźć kilka swoich gratów, zabytkową maszynę do pisania i kilkanaście pełnych pudeł, kwiatki swoje i od L.D. (wymagają przesadzenia - pomyślałam, gdy je wkładałam do skrzynki). Ubrań walizki trzy. 

Poznałam jego mamę, poznałam brata. Ta rodzina była pełna pasji. Brat podróżnik. Mama stylistka. 

- Chodź - zawołał mnie pewnego wieczoru Bartek. - Chodź szybko.
Przybiegłam z gabinetu w kilka sekund. Na ekranie telewizji widziałam zdjęcie L.D. a dziennikarz mówił o niej w czasie przeszłym.
- To twoja była sąsiadka przecież. Znaleźli ją martwą w wannie.
Na ekranie pojawił się inspektor Brzózka. Dziennikarka pytała o szczegóły.
- A czy to prawda, że L.D. wzięła środki nasenne przed kąpielą?
- Na tym etapie śledztwa nie mogę zdradzać szczegółów. To dla jego dobra - mówił inspektor.
Siadłam koło Bartka. Zaniemówiłam. Przez chwilę nie wiedziałam co ze sobą zrobić…
- Ale jak to się mogło stać? L.D. nie lubiła kąpieli. Wannę miała dla gości. Nie wierzę, że popełniła samobójstwo. Nie ona! Ona kochała tak życie, jak nikt... - w oczach pojawiły mi się łzy.
Bartek przytulił mnie. Ale wyrwałam się i pobiegłam po telefon do sypialni.
- Edek, powiedz mi, że to zły sen - łkałam w słuchawkę. Edek, operator kamery pracujący przy ostatnim filmie z L.D., nie dał mi nadziei.
- Z przecieków wiem, że nałykała się leków nasennych i zasnęła.
- Cholera. Edek, ona nie lubiła kąpieli. Masz telefon do tego inspektora...jak mu tam?
- Tak. Brzózka. Dzwonił do mnie już. Zaraz podeślę ci ten numer.
- Dzięki. Ja nie wiem... ja myślę, że to nie jest samobójstwo.
- Nikt z planu w to nie wierzy.
- Bądźmy w kontakcie. Pa.
- Pa - pożegnał się. A ja właśnie wtedy przypomniałam sobie. Facet zjawa! To u L.D. pierwszy raz go widziałam.
Zadzwoniłam do insp. Brzózki. Opowiedziałam krótko co wiem, sama czułam, że za szybko i nieskładnie. Cholera, pisanie szło mi znacznie lepiej.
- Facet czy zjawa? Nic nie rozumiem - powiedział zbyt wolno jak dla mnie śledczy.
- Bo tak było. Pojawiał się i zapadał pod ziemią. Nie wierzy mi pan?
- Nie o wiarę tu chodzi. Może się pani jutro stawić i złożyć zeznania? Bardzo chętnie o tej zjawie posłucham - drwił ze mnie, ale co mogłam zrobić. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że ten facet - zjawa ma coś wspólnego ze sprawą.
- Bartuś, zrób mi melisę - poprosiłam mojego mężczyznę, gdy już skończyłam rozmowę i wróciłam do salonu.

 Jutro na dwunastą miałam stawić się na rozmowę z inspektorem.

część 3.

Gosia

Komentarze