Pytania niezadawalne


           
        Do refleksji, a później napisania tego artykułu, bezpośrednio skłoniła mnie pewna sytuacja, w której niedawno uczestniczyłam. 
W ramach poprawy nastroju (chociaż doskonale wiemy, że „szmatą dziury w sercu nie załatasz”), wybrałyśmy się z A. do lumpeksu. A. liże rany po długoletnim toksycznym związku, który prawie,  prawie należy do przeszłości. Zrobiłyśmy sobie maraton po sklepie, odwiedziłyśmy przymierzalnię, zmierzamy do kasy. W kasie siedzi znajoma A.
Znajoma: Cześć, długo się nie widziałyśmy
A: Cześć
Znajoma: Założyłaś rodzinę? (A robi dobrą minę do złej gry, we mnie wszystko buzuje z nerwów).
A. odpowiada zgodnie z prawdą, że nie, że kandydata na założenie rodziny brak.
Znajoma: Pracujesz?
A.: (chociaż nie pracuje, bo to element toksycznego związku) Tak
Znajoma: A kiedy ślub i dzieci? (z miną wielce usatysfakcjonowaną,  pewną siebie i „zgórypatrzącą”).
A. coś tam bąka, a ze mnie to wszystko, co wcześniej tylko buzowało, eksploduje. Najchętniej rzuciłabym wiązanką niecenzuralnych słów, ale wytaczam tylko działo w postaci: nie dla każdego dzieci i pranie mężowskich skarpet są jedynym celem w życiu i jedyną słuszną drogą.
Płacimy, wychodzimy, a we mnie buzuje nadal. Ulatnia się nosem, uszami, kanalikami łzowymi niemalże, ale przede wszystkim ustami wraz ze słowotokiem, który teraz Wam tutaj streszczę.

           Główny wniosek jest taki, że ISTNIEJĄ  PYTANIA NIEZADAWALNE. Ich wypowiadanie świadczy o naszej totalnej znieczulicy, braku taktu, wyczucia i dobrego wychowania.
          Nie będę ich tutaj wymieniać, grupować ani charakteryzować. Wypiszę ich kilka wraz z możliwymi odpowiedziami, których prawie nigdy nie usłyszycie, bo ich wypowiedzenie krępuje, zawstydza albo boli. Boli, tak jak zadane pytanie. Odpowiedzi nie mają związku z przytoczoną historią. Są całkowicie hipotetyczne, ale nie niemożliwe.
1) Przytoczone już tutaj: Czy założyłaś rodzinę? - Nie, jestem samotną kobietą po trzydziestce. Nie z wyboru, ale dlatego, że mój były okazał się złamasem i zostawił mnie dla młodszej panienki.
2) Również zacytowane tutaj: Kiedy ślub i dzieci? - Nigdy. Nie mam z kim, jestem za stara. Bądź- moje traumatyczne doświadczenia uczyniły ze mnie związkofoba i boję się bliskich relacji z mężczyznami, bo do tej pory sprawiali mi tylko zawód.
3) Namiętnie zadawane parom po kilku latach małżeństwa: Kiedy dzieci?- 3 tygodnie temu poroniłam moją piątą ciążę
4) W podobnym stylu istnieję jeszcze stwierdzenia: Wy to chyba nigdy już nie będziecie mieć dzieci; nie pasujecie mi jakoś na rodziców- nie usłyszymy raczej nigdy: Ależ my marzymy o dzieciach, ale naszą jedyną szansą jest in vitro,  na które nas nie stać.
5) Kolejne z tej samej serii, zadawane parom, które co prawda mają dziecko, ale tylko jedno (co w oczach niektórych jest „przestępstwem” większym, niż nie posiadanie dzieci w ogóle)- Kiedy drugie dziecko? Tutaj  wstawcie sobie odpowiedzi z pytania nr 3 i 4. Dodać możemy jeszcze: Nigdy. Mój mąż ma już trójkę dzieci z poprzedniego małżeństwa i wydajemy tyle na alimenty, że nie stać nas na kolejne dziecko.
6) W wielu sytuacjach nietaktem jest także pytanie o pracę, o to dlaczego żyje się bez ślubu, co tam u rodziców, czy dziecko już chodzi itp...

      Pytań, które mogą zaboleć czy zawstydzić jest zdecydowanie więcej. Nie przytaczam ich tutaj wszystkich. Zastanówmy się tylko, czy chcielibyśmy kogokolwiek skłonić do sformułowania w myślach jednej z tych hipotetycznych odpowiedzi (a możliwości równie trudnych są przecież jeszcze setki). Czy naprawdę mamy ochotę usłyszeć zdawkową formułkę, pod którą być może ukrywa się czyjś największy życiowy dramat, kompleks czy porażka? Każdy niech sam spotykając dawno niewidzianego znajomego, bądź kuzynkę, z którą widuje się tylko z okazji wesel, zastanowi się, co wie o ich życiu i obecnej sytuacji. Jeśli nie wie nic, niewiele, bądź jakaś tam wiedza wskazuje, że nie jest najlepiej, zamiast zadawać PYTANIA NIEZADAWALNE, ogólnikowo zagai rozmowę zwyczajnym „Co u ciebie?”.

                                                                                    Alcyna

fot. stock.xchng

Komentarze

  1. Taka myśl się nasuwa - zanim kogoś zapytasz pomyśl jak sam byś się poczuł na jego miejscu. Świetny i potrzebny tekst!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy 19:21, w tym problem z tymi pytaniami, że... najczęściej zadają je osoby w totalnie odmiennej sytuacji: o rodzinę pytają żony i matki trójki maluchów np. Ale bezmyślność, wścibstwo, znieczulica, a czasami premedytacja porażają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja dobrze znam te pytania! Ludzie są perfidni. Szkoda, że mało kto przeczyta ten tekst. Chociaż... myślę, że ci którzy je znają z autopsji powinni link posłać wszystkim znajomym ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny tekst i spostrzeżenia. Polecam babcią, ciociom, wujkom i kuzyneczkom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja polecam jeszcze sąsiadkom i opiekunom dzieci, które chyba z nudów na placach zabaw zadają takie właśnie pytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten tekst powinien pojawić się nie tylko tutaj, ale gdzie się da, na kazdym babskim i meskim portalu. Jako lekcja z serii "Pytania które świadczą o tym, że jesteś dupkiem"

    Zapytanie kobiety "Kiedy dziecko?" jest tym, które doprowadza mnie do tzw. szewskiej pasji. Do tego stopnia, że gdy słyszę takie pytanie skierowane nie tyle nawet do mnie, co do koleżanki obok, zawsze, ale to zawsze wtrącam się z ostrym wyrażeniem opinii nt. tego co się właśnie stało. I to nie tylko kobiety są mistrzami w tym zakresie - mężczyźni też wcale nie są lepsi - często gęsto nawet nie czekając na odpowiedź, kwitują "Bo jak mąż nie może to ja pomoge" No żesz....

    Dopóki nie urodziła się Kinga, "kiedy jakieś dziecko?" słyszałam kilka razy dziennie. Gdy Kruszek przyszedł na świat, pomyślałam sobie "uff.. koniec pytań kiedy?" Ale jakże bardzo się pomyliłam.... teraz na topie jest "Kiedy drugie????"

    Moja bliska znajoma, ma już 2 dzieci. Teraz jest w 3ciej ciąży, trochę z małżeńskiej wpadki, ale rodzice są najszczęśliwsi na świecie ze bedzie 3ci maluch. Za to otoczenie jest oburzone - 3 ciaza?? Czy ty oszalalas??...

    Ja, nikomu z butami do łóżka nie wchodzę. To samo serecznie polecam całej reszcie/ DOROTA

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim "ulubionym" pytaniem bądź stwierdzeniem jest: " nie masz chłopaka, taka fajna i ładna ?!"
    A moim skojarzeniem z rodzinnymi spotkaniami jest kwestia wesela..

    OdpowiedzUsuń
  8. niestety nasi rodacy, a szczególnie ich żeńska część, są mistrzami w zadawaniu "niezadawalnych pytań"...moja rada - ignorować i olewać takie osoby lub zadać im jakieś "niezadawalne pytanie" np. "zmieniłaś ostatnio rozmiar ubrania na większy?", "czy ta seksowna blondyna, z którą widziałam wczoraj Twojego męża, to kuzynka?";)

    OdpowiedzUsuń
  9. no trafiłaś. dla mnie takie pytanie wytrych to "a kiedy Wy?". może dotyczyć mieszkania razem, zaręczyn, ślubu, dziecka pierwszego i kolejnych, wspólnych inwestycji itp itd. to są pytania dotyczące spraw uznanych za normę w jakimś wieku czy grupie społecznej i jak nie wpisujesz się z jakiegoś powodu w schemat to pytania Cię dopadną. i to z takim uśmieszkiem, że w ryj sunąć jedynie... nasuwa mi się skojarzenie z zabawami na oczepinach - zawsze wywoływały u mnie to samo zażenowanie, gdy ciągnięto mnie mimo oporu do debilnych i uwłaczających konkursów tylko dlatego, że byłam panną... daleka analogia ale w jakimś sensie podobny typ bezmyślnego owczego pędu...

    OdpowiedzUsuń
  10. Aga, o matko, ja przez te "zabawy" unikałam wesel :D A niestety na pytania "niezadawalne" najczęściej nie da się odpowiedzieć pytaniem "a wy kiedy", bo przeważnie zadają je osoby, które schemat zrealizowały idealnie (to nic, że w domu płacz, syf, czy cokolwiek innego), ważne, że dulszczyzna zaspokojona. Zadają je również osoby, których to wszystko już nie dotyczy (babcie, ciocie w wieku babć itd.) Jestem na etapie wypytywania mnie o drugie dziecko i dawania rad, że nie powinnam robić Emilce krzywdy jedynactwem. Zawsze odpowiadam, że ja już dzieci mieć nie mogę i obserwuję minę interlokutora :DDDD A próby wybrnięcia z opresji... to jest dopiero cud,miód i orzeszki:DDD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spam usuwamy, prosimy o komentarz na temat artykułu :)